Książki o Afryce

Ranking: ★★★★ rewelacja   ★★★ dobra   ★★ przeciętna   szkoda czasu
książek: 29, strona 4 z 6

Podróż mojego życia

(Egipt, Sudan, Erytrea)
Ranking: ★★★
Autor: Kubiak Michał
Język: polski

OkładkaMichał Kubiak, wraz z partnerką wyruszył w grudniu 2000 roku w podróż dookoła świata. Samo okrążenie kuli ziemskiej nie jest dzisiaj niczym szczególnym, ale w tym przypadku było. Bohaterowie tej przygody podróżowali ciężkim motocyklem (Yamaha Royal Star Venture 1300) dodatkowo ciągnąc przyczepę. Książka jest kroniką tej podróży.
Część pierwsza (druga dotychczas się nie ukazała) opisuje przejazd przez Europę, Bliski Wschód, kawałek Afryki (wjazd z Izraela, potem Egipt, Sudan, Erytrea i łódź do Jemenu), Azję, aż do Timoru Wschodniego. Forma książki przypomina nieco pisany na bieżąco pamiętnik, sprawozdanie z podróży. Z tej racji opisy przygód bogate są w fakty, są zwięzłe w formie, mniej zaś obfitują w szersze dywagacje i opisy. Kolejne etapy wyprawy mijają jak białe pasy na środku drogi. Książka zyskuje dzięki temu na dynamice i nie nudzi przepisanymi z przewodnika historyjkami. Świeża i niekonwencjonalna lektura, czekam na część drugą.


Śladami Stasia i Nel; Z panem Biegankiem w Abisynii

(Egipt, Sudan, Etiopia)
Ranking: ★★
Autor: Brandys Marian
Język: polski

OkładkaMarian Brandys pisał z myślą o nastoletnim czytelniku, taka też jest i książka. To w gruncie rzeczy dwie wydawane wcześniej oddzielnie opowieści z podróży, które autor odbył chronologicznie, bezpośrednio jedna po drugiej. W 1956 roku na zlecenie redakcji Marian Brandys wyjeżdża do Egiptu, Sudanu i Etiopii śladami sienkiewiczowskich bohaterów „W pustyni i w puszczy” - Stasia i Nel. Książka jest ubranym w formę książki dziennikiem z tej podróży.
Niestety, wiele dobrego o tej książce się nie da powiedzieć. Autor uprawiał styl podróży, charakteryzujący się noszeniem garnituru, kapelusza korkowego i odwiedzaniem miejsc zlokalizowanych w pobliżu hotelowych pieleszy (dziesięć dni zajęła mu organizacja „wyprawy” z Chartumu do Omdurmanu). Właściwie połowa akcji toczy się w hotelowych pokojach. Śladów Stasia i Nel autor szukał w Kairze, Asuanie, Luksorze i Port Saidzie (w drugiej części poznajemy zaledwie Addis Abebę i Harar). Współczesnego czytelnika zaciekawić mogą chyba tylko opisy znanych miejsc sprzed pół wieku, jak na przykład Addis Abeby. Na ile są one jednak prawdziwe - nie wiadomo, zbyt dużo tu oczywistych ubarwień i przesad.


Przed podbojem

(Afryka ogólnie)
Ranking: ★★★
Autor: Dziubiński Andrzej
Język: polski

OkładkaSięgając po tę książkę sądziłem, że będę miał do czynienia z nudnym wywodem, kolejną „cegłą” traktującą historię ściśle naukowo. Gdybym przeczytał jednak do końca tytuł zamiast wydawać osądy z uwagi na to, co napisano wielkimi literami, moje uprzedzenie byłoby pewnie mniejsze - „Afryka północna i zachodnia w relacjach z XVIII i XIX wieku”.
Książka jest zbiorem krótkich relacji (każda z nich ma maksymalnie do kilku stron), opatrzonych komentarzami autorów (współautorem jest Jan Milewski). Zgodnie z tytułem są to relacje podróżników i odkrywców, którzy jako pierwsi przybyli na czarny ląd; w czasach, gdy pod słowem „kolonializm” kryło się zaledwie kilka faktorii na wybrzeżu Atlantyku a biały człowiek nie zapuszczał się zwykle dalej w głąb lądu niż na odległość armatniego strzału. Wśród autorów relacji znajdziemy zatem takie sławy jak Mungo Park (odkrył, że Niger płynie w kierunku wschodnim, a nie zachodnim, jak sądzono), Heinrich Barth (autor wielu pierwszych map Sudanu Zachodniego, który przez Saharę dotarł do Czadu); René Caillié (pierwszy biały, który jako „przebrany” muzułmanin wrócił żywy z Timbuktu).
Reasumując, po przeczytaniu tej pozycji, uważam, że stanowi ona podstawową lekturę dla każdego średnio zaawansowanego afrykanisty.


Muzungu

(Egipt, Sudan, Sudan Południowy, Erytrea, Etiopia, Uganda, Kenia, Tanzania, Rwanda, Burundi, Zambia, Malawi)
Ranking: ★★★
Autor: Topolski Daniel
Język: polski

OkładkaMuzungu oznacza w języku ludów suahili „biały człowiek”. Każdy kto był w Afryce Wschodniej - Kenii, Ugandzie czy Tanzanii pamięta zapewne dobrze to słowo, wiele razy słyszane od spotkanych przypadkowo ludzi, zwłaszcza dzieci. Daniel Topolski, autor książki jest właśnie takim "białym człowiekiem".
Swoją przygodę rozpoczyna w latach 70-tych w Egipcie, skąd wzdłuż Nilu, przez Sudan Południowy i Tanzanię dociera do Wodospadów Wiktorii w Zambii. Jak sam pisze we wstępie: „w ciągu sześciu miesięcy podróży po Afryce zaledwie osiem czy dziewięć razy płaciłem za nocleg. Zazwyczaj spałem wtedy za barem, w najtańszych pokojach domów publicznych. Poza tym, chcąc nie chcąc, sypiałem na podłogach, matach, pod strzechą chat najbiedniejszych, a zarazem najbardziej szczodrych mieszkańców Afryki - ludzi ze wsi”. Nawet jeśli Topolski czasami nieco przesadza w koloryzowaniu przygód (co bywalec kilku opisywanych przez niego miejsc rozpozna od razu) można mu to wybaczyć, ponieważ relacja, którą nam pozostawił, jest wspaniałym opisem afrykańskich realiów i doświadczeń zebranych podczas drogi przed siebie w rytmie szumu sawanny i tropikalnego deszczu.


Chwila przed zmierzchem

(Egipt, Sudan, Erytrea, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Zambia, Zimbabwe, Republika Południowej Afryki)
Ranking: ★★★
Autor: Kydryński Marcin
Język: polski

Okładka„Chwila przed zmierzchem” to książka, od której wszystko się zaczęło. Przedtem Afryka stanowiła dla mnie abstrakcyjny twór, miejsce, w którym nawet siebie nie wyobrażałem. Zbyt daleko, zbyt niebezpiecznie, poza realnym horyzontem.
Teraz, po przeszło dziesięciu latach przyszedł czas przeczytać ją raz jeszcze i skonfrontować z rzeczywistością. Kydryński opisuje podróż, którą wraz z Marcinem Mellerem i Olgą Stanisławską odbył w 1994 roku, wyruszając z Kairu na południe, na drugi kraniec Afryki - Przylądek Dobrej Nadziei w RPA. Spory kawałek tej trasy dane mi było zobaczyć na własne oczy i choć wiele lat nie upłynęło, Afryka w „Chwili przed zmierzchem” jest inna od tej, którą ja widziałem.
Kydryński rysuje obraz Afryki czarnymi barwami, prorokując rychłe wojny (Egipt ma być zalany fanatyzmem jak Algieria, wojna w Sudanie zaleje cały kraj, to samo w Etiopii i Erytrei a nieszczęśnicy, którym uda się przetrwać panafrykańską rzeź i tak umrą na AIDS). Spomiędzy stronic czyha śmierć (stąd też tytuł - „...nie ma jutra, śpieszcie się...”). I choć Afryka to nie reklama proszku do prania, w której wszystko się udaje a ludzie są tylko serdeczni, to naprawdę aż tak źle tam nie jest.
Mimo wszystko polecam. Choć autor nie może zdecydować się, czy naśladować Kapuścińskiego, czy po swojemu zdawać relację z podróży, to dobra książka.

książek: 29, strona 4 z 6
© Janusz Tichoniuk 2001-2024