Książki o Afryce

Ranking: ★★★★ rewelacja   ★★★ dobra   ★★ przeciętna   szkoda czasu

Madagaskar

książek: 2, strona 1 z 1

Gorąca wieś Ambinanitelo

(Madagaskar)
Ranking: ★★
Autor: Fiedler Arkady
Język: polski

OkładkaLektura książki nie wskazuje, kiedy Arkady Fiedler odwiedził Madagaskar. Prawdopodobnie „Gorąca wieś Ambinanitelo” opisuje podróż z 1937 roku, zatem z czasów, gdy wyspa była francuską kolonią. Autor wraz z podróżującym z nim Bogdanem Kreczmerem wyprawili się na Madagaskar w celu pozyskania owadów do muzeum. Ich bazą była położona na północy wyspy tytułowa wieś Ambinanitelo.
W książce autor splątał opisy wioski, przebywania wśród mikrowioskowej społeczności, z historią Madagaskaru zaakcentowaną epizodem związanym z Beniowskim. Dla przypomnienia, Maurycy Beniowski, awanturnik i uzurpator, urósł w Polsce niemal do rangi króla pozyskującego Polsce Madagaskar za kolonię. Najwyraźniej legenda ta ma początki dużo wcześniejsze, niż sądziłem. Całe szczęście Fiedler nie poświęca temu zagadnieniu zbyt dużo miejsca, zamiast czego proponując opisy malgaskiej wsi. Mimo starań do końca pozostaje w niej jednak tym obcym, dziwakiem z zewnątrz, który płaci za wikt, opierunek i... zdjęcia. Książka jest niezła, lecz przy jej ocenie uwzględnić trzeba, iż została napisana bez mała sto lat temu. Sposób narracji, ewidentnie sztuczne, nieautentyczne dialogi mi przeszkadzają by w pełni się nią cieszyć. Oceńcie zresztą sami.


Madagaskar okrutny czarodziej

(Madagaskar)
Ranking: ★★
Autor: Fiedler Arkady
Język: polski

OkładkaArkady Fiedler w kolejnej swojej książce zabiera nas na Madagaskar. W kilkudziesięciu esejach opowiada o podróży na tą wyspę, którą odbył w latach 1965-1966 (do 1960 roku Madagaskar był francuską kolonią). Książka podzielona jest na cztery części, które opisują cztery odwiedzone przez autora podczas tej podróży regiony: Mahajanga, Antananarywa, Morondava i Ampanihy.
Przekrój, poruszanych przez Fiedlera tematów, jest spory - historia Madagaskaru, opisy spotkanych po drodze ludzi, miejsc, zwierząt. Niestety autor czyni to powierzchownie, miejscami miałem wręcz wrażenie, że jest to zwykłe „lanie wody”, pisarstwo z gatunku „tu byłem, to widziałem” z domieszką cytatów z historii. Trudno sobie wyobrazić, by ten rodzaj literatury mógł sobie w dzisiejszych czasach zdobyć szersze grono zwolenników.
Na zakończenie warto wyjaśnić, skąd ten „okrutny” tytuł. W rzeczy samej nie do końca autor to nam wyjaśnia. Być może chodzi tu o konfrontację oczekiwań z rzeczywistością tych, którzy wyspę chcieli zdobyć. Być może był to też chwyt marketingowy.

© Janusz Tichoniuk 2001-2024