Afrykańska Muzyka

płyt: 39, strona 2 z 10

Foday Musa Suso - The Dreamtime

Foday Musa Suso „The Dreamtime”

(Gambia)
Rok wydania: 1990
Recenzja: Janusz

Gambia - malutki kraj na zachodzie Afryki - poza plażami i ekscentrycznym prezydentem znany jest również z pięknej muzyki. Oczywiście trudno jest mówić o muzyce charakterystycznej dla jakiegoś kraju z tego regionu, gdyż granice polityczne nie pokrywają sie dzisiaj z terenami etnicznymi. Te dużo lepiej łączą muzyczne style z geografią. Foday Musa Suso jest przedstawicielem najliczniejszej w Gambii grupy - Mandinka. W dodatku jest griotem...
W skrócie, grioci to ludowi śpiewacy, przez pokolenia przekazujący tradycje za pomocą pieśni i melodii. Foday Musa Suso jest mistrzem kory - „zachodnioafrykańskiej gitary”, w którym pudłem rezonansowym jest tykwa. Płytę „The Dreamtime” wyprodukował inny znakomity gitarzysta - Bill Laswell - nazwisko, którego nie trzeba chyba nikomu specjalnie rekomendować. Poza gitarami na płycie usłyszymy również wyjątkowo subtelnie brzmiące afrykańskie bębny, mbirę, jak również w kilku pieśniach głos samego artysty.
Jak na griotów przystało, ich opowieści snują się wokół dyskretnych melodii, przetykanych czasem szorstkimi dźwiękami kory. Nie jest to muzyka do tańca ani nawet dyskretnego tupania nogą pod stołem. Nawiązując do tytułu jest to muzyka snu, szybowania w obłokach wspomnień, marzeń. W przypadku odbiorcy z zachodnich kręgów kulturowych (w przeciwieństwie do Afryki Zachodniej) będą to raczej stereotypowe wspomnienia spotkań w świetle zachodzącego słońca na tle palmy i afrykańskiej chaty. Lokalni odbiorcy tej muzyki cofną sie zapewne głębiej w czasie. Muzyka spokojna, miejscami hipnotyzująca powtarzanymi frazami melodii. Ucieczka w przeszłość od hałaśliwego, współczesnego świata.

  1. Futula Mussoli
  2. Morning Light
  3. Mba Ndin Seedy
  4. Under the Tree
  5. Kona Boori
  6. Early Walk
  7. Finger Work
  8. Moving Shadows
  9. Dunia Sound
  10. Bunfa Silence
  11. Fulada

Louis M´bomio - Ma ke ma yi

Louis M´bomio „Ma ke ma yi”

(Gwinea Równikowa)
Rok wydania: 1998
Recenzja: Janusz

Z zamkniętej przez regulacje wizowe Gwinei Równikowej rzadko wypływają na zewnątrz informacje. Dotyczy to również muzyki - Louis M´bomio jest jednym z artystów, którego muzykę możemy posłuchać nie tylko w Malabo.
„Ma ke ma yi” wpisuje się w klasyczną stylistykę Afryki Zachodniej okolic równika. Pierwsze trzy utwory na płycie nie zmąciłyby zapewne pląsów niejednego tancerza makossy w Duali czy Brazzaville. Kolejne pozycje na płycie skłaniają się jednak w stronę muzyki iberyjskiej. Najlepszym przykładem tej fuzji jest przedostatni „Mi negrita”, któremu bliżej już jest Europie niż równikowi.
W całości, płyta jest wysoce energetyczną mieszanką w klimacie karnawału. Warto mieć ją pod ręką w zimowe, krótkie dni, gdy słońce pojawia się raz na dwa tygodnie.

  1. Ma wog nzein
  2. Eboane
  3. Esperanza sibita
  4. Ye o teap
  5. Ngona boka
  6. Edjing
  7. M ke ma yi
  8. Eyenga Ondo
  9. Mi negrita
  10. Album megamix

Amr Diab - Tamally maak

Amr Diab „Tamally maak”

(Egipt)
Rok wydania: 2000
Recenzja: Janusz

Dziewiętnastny (z kilkudziesięciu, które nagrał do tej pory) album ikony egipskiej muzyki pop okazał się prawdziwym diamentem w dorobku artystycznym Amira Diaba. Egipski król popu gości na bliskowschodniej scenie muzycznej od lat 80-tych ubiegłego stulecia. Znamy go między innymi z takich przebojów, jak święcący globalny sukces „Nour El Ain” czy „Amarain”.
Album „Tamally maak” jest kontynuacją dotychczasowego stylu artysty - koktailu różnych wpływów basenu Morza Śródziemnego z wyraźną nutą bliskowschodnią. Rodzime składniki to przede wszystkim głos Diaba oraz użycie lokalnych instrumentów, zwłaszcza darbuki i zawodzących smyków. Jak na muzykę rozrywkową przystało, gdy dobra, trafia wprost do ucha, przenosząc rytm na wszystkie członki. Płyta „Tamally maak” taka właśnie jest. Otwierający album „Al-Alem alla” to dynamit rytmu i zapowiedź dobrej zabawy. Tuż za nim tytułowy, jeden ze spokojniejszych utworów na płycie - „Tamally maak” - porusza nie tylko ciałem ale i duszą. Jest to moim zdaniem jeden z najlepszych utworów, jakie powstały na egipskiej ziemi w ogóle (choć stylistycznie bliżej mu Andaluzji).
Ze wszystkich płyt Diaba, szczególnie polecam właśnie tą.

  1. Al-Alem alla
  2. Tamally maak
  3. Keda eny einak
  4. We heya amla aeh delwat
  5. Senean
  6. Aamal aeh
  7. Low can yerdeak
  8. Baataref
  9. Kalby Ekhtarak
  10. Saaban alaya

Bisso Na Bisso - Racines...

Bisso Na Bisso „Racines...”

(Kongo)
Rok wydania: 1999
Recenzja: Janusz

Bisso Na Bisso tworzy grupa muzyków nagrywających w Paryżu, których łączą kongijskie korzenie (racines to korzenie właśnie). Choć Paryż od Brazzaville dzieli dystans sześciu tysięcy kilometrów na płycie Racines... przeważa klimat tropików. Tworzący zespół artyści proponują afrykańską muzykę z europejskim akcentem. Jest to muzyka popularna, błąkająca się stylistycznie gdzieś na obrzeżach hip-hopu, rapu i afrykańskich przebojów soukous. Być może bliżej jest jej nawet do Europy niż Afryki, ale przecież Afryka nie zamyka się przecież tylko w granicach kontynentu.
Na płycie goszczą utwory zaśpiewane głównie po francusku, z kilkoma fragmentami, w których artyści śpiewają w językach rodzimych.

  1. Intro
  2. L´union
  3. Dans la peau d´un chef
  4. Après la guerre
  5. Bisso Na Bisso
  6. Africa by night
  7. Tata Nzambé
  8. Amiyo
  9. Liberté
  10. Bisso Fri
  11. L´anmou pa méchan
  12. Bureau
  13. Légendes africaines
  14. Bossa Na Bisso
  15. Le cul entre 2 chaises
płyt: 39, strona 2 z 10
© Janusz Tichoniuk 2001-2024