Kair-Nairobi Overland 2002

Informacje praktyczne

Wstęp
Język
Wizy
Pieniądze
Komunikacja
Zagrożenia
Hotele
Jedzenie i zakupy

Trasa

Hurghada
Luksor
Asuan
Abu Simbel
Prom do Sudanu

Zobacz również inne relacje z Egpitu: Od Kairu do Stambułu (1998) i Długi weekend w Egipcie (2002)


Wstęp

Informacje pochodzą z jesieni roku 2002, o tej porze roku rozwidnia się o 5:45, zmrok zapada o 18:45. Egipt potraktowałem tym razem nieco tranzytowo, odwiedzając w drodze do Sudanu miejsca, w których jeszcze nie byłem.
Wbrew temu, co powiedziała obsługa samolotu, o tej porze roku nie ma różnicy czasowej między Polską a Egiptem.
Podane ceny dotyczą taryf normalnych, studenci czasem (zwłaszcza ze wstępy do atrakcji archeologicznych) płacą mniej.

Język

W miejscach turystycznych bez problemu można się dogadać po angielsku. Inne języki prawdopodobnie też są użyteczne - Egipcjanie są sprytni i nauczą się każdego języka, który ułatwi im kontakt z turystami. Kilka razy usłyszałem "Jak się masz", konwersacja po Polsku była jednak niemożliwa.
Z miejscowych zwrotów warto przyswoić sobie sens słowa "inshallah", co oznacza mniej więcej "wola Allacha". Poza tym, bardzo przydatna jest znajomość arabskich cyfr.

Wizy

Ze względu na ryzyko zawrócenia na lotnisku pasażera bez wizy do domu, rozsądnie jest wyrobić ją wcześniej. Szerzej opisałem to w informacjach ogólnych.

Pieniądze

25 piastrów Walutą Egiptu jest funt egipski - EL. Bankomaty akceptujące karty Visa Electron są między innymi w Hurghadzie (lotnisko), Luksorze i Asuanie. Wyjmując 300 EL, zdjęło mi z konta 281 PLN plus 7 PLN prowizji, czyli za 4 złote (mniej więcej 1 USD) dostałem 4.17 EL. Kurs sprzedaży funta egipskiego w kantorach wynosi około 4.64 EL za 1 USD.
Sudańscy handlarze na promie do Wadi Halfa twierdzili, że na czarnym rynku za dolara można dostać 5.20 EL. Ponoć wystarczy popytać moneychangers na bazarze (Asuan).

Komunikacja

Komunikacja lokalna i międzymiastowa jest w Egipcie bardzo wygodna. Łatwo można dojechać wszędzie tam, gdzie są ludzie. Coraz więcej połączeń długodystansowych obsługiwanych jest przez nowe autobusy z klimatyzacją. Koszt przejechania 100 km wynosi około 5.4 EL.
Wzdłuż Nilu kursują też szybkie pociągi, wśród których najpraktyczniejszy jest nocny pociąg z Kairu do Asuanu.

Zagrożenia

W dobie propagacji w mediach islamskiego terroryzmu, kraj muzułmański, jakim jest Egipt jest przyjemnym azylem w odróżnieniu od Europy. Przyjemni, otwarci ludzie, bezpiecznie na ulicy, nawet po zmroku. Dobrą sytuację mąci nieco duża ilość broni automatycznej, która znajduje się w rękach ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy, którzy turystę mają chronić.
Z informacji podawanych przez BBC, w związku z potencjalnym atakiem USA na Irak, niektórzy fundamentaliści mogą wszakże szykować jakieś akcje. Ich celem nie są jednak pojedynczy turyści.

Hotele

Egipt obfituje w tanie hoteliki o niskim standardzie. W każdym miejscu można znaleźć coś dla siebie. Zwykle jest to niewielki pokój z wiatrakiem ale bez klimatyzacji i łazienki (jest na korytarzu). Brak łazienki nie jest wielkim minusem, wręcz przeciwnie, dzięki temu do pokoju nie dociera często nieprzyjemny zapach a w nocy nie przeszkadza kapiący kran. Średnio za nocleg trzeba liczyć 9 EL. Piwo Stella

Jedzenie i zakupy

Moim ulubionym egipskim daniem jest kushari - półmisek makaronów wymieszanych z ryżem, soczewicą, smażoną cebulą i sosem pomidorowym. Kushari kupuje się w specjalnych barach, które się w tym specjalizują, jest to chyba najtańszy ciepły posiłek w Egipcie.
Wszędzie można dostać felafele, które też są smaczne, ale szybko miałem ich dość. Felafel składa się z głęboko wysmażonych kulek ze startych bobków wrzuconych w połówkę placka z dodatkiem garstki warzyw. Istnieją podobnie wyglądające przekąski, w których kulki zastąpione są innymi składnikami ale te zwykłe są najsmaczniejsze.

Hurghada

Hassan Abdelhatif Wybrzeże Morza Czerwonego w tej części świata jest mocno skorodowane przez ośrodki turystyczne. Już z okna samolotu widać rozległe resorty z niebieskimi oczkami basenów a w samym mieście sprzedawcy pamiątek zagadują we wszystkich językach Europy.
Hurghada to właściwie trzy miasteczka rozciągnięte na przestrzeni kilkunastu kilometrów wzdłuż brzegu. Patrząc z południa są to: New Hurghada, Sigala i Ad-Dahar. Lotnisko znajduje się pomiędzy New Hurghada a Sigala. Port jest w Sigala. Większość tanich hoteli oraz dworzec autobusowy znajduje się w Ad-Dahar.
Pieniądze można wymienić zarówno na lotnisku jak i w Ad-Dahar - czynny do późna kantor jest np. na głównej ulicy wiodącej z miasta na nabrzeże.
Obok kafejki internetowej HurNet jest uliczny dystrybutor zimnej, darmowej wody.
Miłośnicy nurkowania będą mieli w Hurghadzie co robić, w przeciwnym razie miasteczko nie oferuje wielu atrakcji. Fajny widok na Morze Czerwone z Arabią Saudyjską na horyzoncie roztacza się z dachu kilkupiętrowego hotelu naprzeciw resortu Geisum Village, przy nabrzeżu. Sto metrów dalej na południe jest kawałek plaży ale bezludny i bez charakteru.

Luksor

Luxor Temple Po ulicach kręci się wielu tu turystów, głównie zorganizowane grupy - autokarowe bądź rezydujące na pływających po Nilu statkach-hotelach - "good morning money...". Główny ruch turystyczny panuje przy świątyni Luxor i al-Corniche a po zmroku również na bazarze. Jako że byłem już dwukrotnie w Luksorze, odwiedziłem tylko kilka interesujących mnie miejsc. Na Zachodni Brzeg (bilet powrotny na prom kosztuje 2 EL) wpadłem tylko by wypić piwo w Gezira Hotel - liczyłem na fajne widoki na rzekę i Luksor ale obraz przysłaniają trochę nowe, wyższe budynki. Po zmroku warto wybrać się na nocny bazar - jest kolorowo, głośno i aromatycznie.
Do świątyni Karnak z centrum Luksoru jest 3 kilometry - przyjemny spacer Al-Corniche. Świątynia jest rozległa a niektóre jej fragmenty są całkiem nieźle zachowane - gratka dla archeologów. Wstęp kosztuje 20 EL, połowa dla studentów, otwarte od 5:30 do 18:30. W środku krążą setki turystów. Dobrze, że są to głównie grupy, więc pomiędzy nimi można znaleźć trochę pustego miejsca dla siebie. Luźniej powinno być zaraz po otwarciu.

Asuan

Philae Temple To urocze miasteczko na południu Egiptu przyciąga setki a może i tysiące turystów. Jednego wieczora wszystkie uliczne restauracje w okolicach dworca kolejowego, w których zwykle jadają miejscowi okupowała grupa kilkuset Niemców (to nie pomyłka). Nadal jest jednak egzotyczna atmosfera, kolorowy bazar i majestatyczny Nil na tle pustyni.
Miejsca, w których byłem zobaczyłem w ramach wycieczki do Abu Simbel. Pierwszym przystankiem w drodze powrotnej była Wielka Tama, wjazd na koronę budowli kosztuje 5 EL, z góry jest fajny widok na Jezioro Nassera (można robić zdjęcia). Przez starą tamę dojechaliśmy do przystani, skąd odpływają łódki do świątyni Philae (wjazd 20 EL, połowa dla studentów). Za łódkę w dwie strony, po długich targach zapłaciłem 2.50 EL. Sama świątynia jest bardzo ciekawa, głównie ze względu na fantastyczną lokalizację na wyspie. Ostatnim punktem programu był nieskończony obelisk (wstęp 10 EL), gdzie główną atrakcją oprócz samego głazu jest widok Niemców skaczących butami po zabytku (do not touch obelisk!) - nowy typ turysty.
Bankomaty (co najmniej cztery) znajdują się przy Corniche el-Nil. Nie wszystkie jednak są sprawne - w moim przypadku skuteczny okazał się bankomat Banque Misr.

Abu Simbel

Abu Simbel Minibus dojeżdża na miejsce o 7 rano, zanim z pozostałych pojazdów wysypią się grupki bladych twarzy. Warto jak najszybciej kupić bilet wstępu (36 EL plus ewentualnie 30 EL za statyw) i czym prędzej udać się pod świątynię, przez kilkanaście minut Abu Simbel będzie wyłącznie dla nas.
Wykuta w skale świątynia robi wrażenie, monumentalne posągi spoglądają dumnie w stronę jeziora. W środku nie ma już wielkiego splendoru a atmosferę starożytności zakłóca szum klimatyzacji. Nie mniejsze wrażenie wywiera fakt, że całość została ręcznie pocięta na metrowej szerokości bloki i przeniesiona z obecnego dna Jeziora Nassera na bieżącą lokalizację.
Chwilę ucieczki od ciżby zapewnia mała zatoczka nad Jeziorem Nassera, po wyjściu z kompleksu zaraz z lewej. Konwój zbiera się z powrotem po dwóch godzinach zwiedzania.

Prom do Sudanu

Prom do Wadi Halfa Droga lądowa z Egiptu do Sudanu jest zamknięta. Otwarte jest jednak połączenie wodne, jeziorem Nassera z Asuanu do Wadi Halfa. Prom wypływa z Asuanu tylko w poniedziałki. Bilety można kupić w Nile Navigation Company w centrum Asuanu a w poniedziałki w samym porcie (mała budka zaraz obok stacji kolei). Bilet klasy II (najniższej) kosztuje 120 EL.
Po wejściu do budynku portu należy cierpliwie odstać swoje w kolejce do odprawy paszportowej, do plecaków nie zaglądają. Przed wejściem na pokład trzeba jeszcze uiścić opłatę portową w wysokości 2 EL.
Prom nazywa się Sagalinam. W celu zwiększenia ilości przewożonych towarów, do jednej z burt doczepiono barkę. Opłata za przewóz terenowego Land Rovera wynosi 350 USD. Teoretycznie prom powinien odpłynąć o 14:00, w Nile Navigation Company (Asuan) mówili mi, że o 15:00, obsługa promu, że o 16:00 a w rzeczywistości odpłynęliśmy o godzinie 18:00. O godzinie 9:20 rano następnego dnia minęliśmy Abu Simbel, które z tej perspektywy wydaje się dużo mniejsze. Do Wadi Halfa dopłynęliśmy we wtorek o godzinie 14:00.
Miejsca drugiej klasy znajdują się pod pokładem (jest klimatyzacja) i trzeba o nie walczyć ze współpasażerami i ich bagażem. Dobrze kombinując jest szansa na znalezienie kawałka miejsca, na którym można się trochę przespać.
W cenie biletu są dwie herbaty i posiłek. Aby to wykorzystać należy udać się z biletem do kuchni i zamienić go na trzy metalowe blaszki, które potem będzie można wymienić na jedzenie. Danie główne lepiej zjeść na samym początku bo potem zostają same ochłapy i fasola. Blaszki można też kupić za gotówkę (1 EL za czaj).
Procedura paszportowa odbywa się na pokładzie. Paszport należy zdać w okienku na górnym pokładzie i cierpliwie czekać. Następnego dnia, na pierwsze oznaki końca rejsu dobrze jest dopilnować spraw paszportowych i zająć strategiczną pozycję na plecaku tuż przy wyjściu. Przed wypuszczeniem pasażerów na ląd prom stoi godzinę i nikt nie opuszcza pokładu. W tym czasie klimatyzacja jest wyłączona a wszyscy pasażerowie są zamknięci pod kluczem. Zajmując wcześniej dobre miejsce można przekonać obsługę portową, by nie wracać z plecakiem do gorącego wnętrza pod pokładem. Tuż przy wyjściu jest trochę przewiewu, poza tym procedury kontrolne w porcie są bardzo czasochłonne i różnica między opuszczeniem pokładu jako pierwszy a jako ostatni może sięgać kilku godzin. Jako że byłem pierwszy, nie stałem w kolejkach i wyszedłem z portu po kwadransie od momentu zejścia z promu.
Informacje
Sudan
© Janusz Tichoniuk 2001-2024