Wstęp
Informacje pochodzą z jesieni roku 2002, o tej porze roku rozwidnia się o 5:45, zmrok zapada o 18:45. Egipt potraktowałem tym razem nieco tranzytowo, odwiedzając w drodze do Sudanu miejsca, w których jeszcze nie byłem.
Wbrew temu, co powiedziała obsługa samolotu, o tej porze roku nie ma różnicy czasowej między Polską a Egiptem.
Podane ceny dotyczą taryf normalnych, studenci czasem (zwłaszcza ze wstępy do atrakcji archeologicznych) płacą mniej.
Język
W miejscach turystycznych bez problemu można się dogadać po angielsku. Inne języki prawdopodobnie też są użyteczne - Egipcjanie są sprytni i nauczą się każdego języka, który ułatwi im kontakt z turystami. Kilka razy usłyszałem "Jak się masz", konwersacja po Polsku była jednak niemożliwa.
Z miejscowych zwrotów warto przyswoić sobie sens słowa "
inshallah", co oznacza mniej więcej "wola Allacha". Poza tym, bardzo przydatna jest znajomość
arabskich cyfr.
Wizy
Ze względu na ryzyko zawrócenia na lotnisku pasażera bez wizy do domu, rozsądnie jest wyrobić ją wcześniej. Szerzej opisałem to w
informacjach ogólnych.
- Sudan. O wizę można się ubiegać przed wyjazdem (opisałem to w informacjach ogólnych) lub też w ambasadzie Sudanu w Kairze. Spotkałem dwie osoby, które uzyskały tam wizę w jeden dzień (jak to określił Dough, wymagało to wiele "please, please, please").
Zgodnie z tym, co mówili mi Sudańczycy na promie do Wadi Halfa, jest nowy konsulat Sudanu w Asuanie, ponoć tam też łatwo o wizę.
Pieniądze
Walutą Egiptu jest funt egipski -
EL. Bankomaty akceptujące karty Visa Electron są między innymi w Hurghadzie (lotnisko), Luksorze i Asuanie. Wyjmując 300 EL, zdjęło mi z konta 281 PLN plus 7 PLN prowizji, czyli za 4 złote (mniej więcej 1 USD) dostałem 4.17 EL. Kurs sprzedaży funta egipskiego w kantorach wynosi około 4.64 EL za 1 USD.
Sudańscy handlarze na promie do Wadi Halfa twierdzili, że na czarnym rynku za dolara można dostać 5.20 EL. Ponoć wystarczy popytać
moneychangers na bazarze (Asuan).
Komunikacja
Komunikacja lokalna i międzymiastowa jest w Egipcie bardzo wygodna. Łatwo można dojechać wszędzie tam, gdzie są ludzie. Coraz więcej połączeń długodystansowych obsługiwanych jest przez nowe autobusy z klimatyzacją. Koszt przejechania 100 km wynosi około 5.4 EL.
Wzdłuż Nilu kursują też szybkie pociągi, wśród których najpraktyczniejszy jest nocny pociąg z Kairu do Asuanu.
- Internet. Kafejki internetowe są w każdym popularnym wśród turystów miejscu. Zwykle jest to małe pomieszczenie z 3-4 komputerami łączonymi z siecią przez jedną linię telefoniczną obsługiwaną przez modem. Prędkość połączenia jest zadowalająca a ceny wahają się od 2 do 5 EL za pół godziny.
Zagrożenia
W dobie propagacji w mediach islamskiego terroryzmu, kraj muzułmański, jakim jest Egipt jest przyjemnym azylem w odróżnieniu od Europy. Przyjemni, otwarci ludzie, bezpiecznie na ulicy, nawet po zmroku. Dobrą sytuację mąci nieco duża ilość broni automatycznej, która znajduje się w rękach ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy, którzy turystę mają chronić.
Z informacji podawanych przez BBC, w związku z potencjalnym atakiem USA na Irak, niektórzy fundamentaliści mogą wszakże szykować jakieś akcje. Ich celem nie są jednak pojedynczy turyści.
Hotele
Egipt obfituje w tanie hoteliki o niskim standardzie. W każdym miejscu można znaleźć coś dla siebie. Zwykle jest to niewielki pokój z wiatrakiem ale bez klimatyzacji i łazienki (jest na korytarzu). Brak łazienki nie jest wielkim minusem, wręcz przeciwnie, dzięki temu do pokoju nie dociera często nieprzyjemny zapach a w nocy nie przeszkadza kapiący kran. Średnio za nocleg trzeba liczyć 9 EL.
Jedzenie i zakupy
Moim ulubionym egipskim daniem jest
kushari - półmisek makaronów wymieszanych z ryżem, soczewicą, smażoną cebulą i sosem pomidorowym.
Kushari kupuje się w specjalnych barach, które się w tym specjalizują, jest to chyba najtańszy ciepły posiłek w Egipcie.
Wszędzie można dostać
felafele, które też są smaczne, ale szybko miałem ich dość.
Felafel składa się z głęboko wysmażonych kulek ze startych bobków wrzuconych w połówkę placka z dodatkiem garstki warzyw. Istnieją podobnie wyglądające przekąski, w których kulki zastąpione są innymi składnikami ale te zwykłe są najsmaczniejsze.
- Ceny. Woda 1.5l Baraka 1.5 EL. Szklaneczka słodkiej herbaty (czaju) kosztuje od 0.50 EL w miejscowych herbaciarniach do 1 EL w przydrożnych barach na pustyni. Puszka Coca Coli - 2 EL. 10 bułek paluchów w piekarni - 2 EL. Felafel powinien kosztować 1 EL za dwie połówki ale czasem sprzedawcy żądają po 1 EL za każdą z połówek, co jest jawnym naciąganiem turysty. Kilogram winogron - 1 EL. Kilogram daktyli - 1 EL.
Hurghada
Wybrzeże Morza Czerwonego w tej części świata jest mocno skorodowane przez ośrodki turystyczne. Już z okna samolotu widać rozległe resorty z niebieskimi oczkami basenów a w samym mieście sprzedawcy pamiątek zagadują we wszystkich językach Europy.
Hurghada to właściwie trzy miasteczka rozciągnięte na przestrzeni kilkunastu kilometrów wzdłuż brzegu. Patrząc z południa są to: New Hurghada, Sigala i Ad-Dahar. Lotnisko znajduje się pomiędzy New Hurghada a Sigala. Port jest w Sigala. Większość tanich hoteli oraz dworzec autobusowy znajduje się w Ad-Dahar.
Pieniądze można wymienić zarówno na lotnisku jak i w Ad-Dahar - czynny do późna kantor jest np. na głównej ulicy wiodącej z miasta na nabrzeże.
Obok kafejki internetowej
HurNet jest uliczny dystrybutor zimnej, darmowej wody.
Miłośnicy nurkowania będą mieli w Hurghadzie co robić, w przeciwnym razie miasteczko nie oferuje wielu atrakcji. Fajny widok na
Morze Czerwone z
Arabią Saudyjską na horyzoncie roztacza się z dachu kilkupiętrowego hotelu naprzeciw resortu Geisum Village, przy nabrzeżu. Sto metrów dalej na południe jest kawałek plaży ale bezludny i bez charakteru.
- Lotnisko. Budynek lotniska jest mały, więc gdy ląduje kilka samolotów gromadzi się stosunkowo gęsty tłumek. Po wejściu z płyty lotniska do środka należy ustawić się w kolejce z lewej strony po formularz wjazdowy. Z wypełnionym formularzem trzeba obrócić się na pięcie o 180 stopni i udać się do kontroli paszportowej, zaraz za nią są taśmy z bagażem, dwa bankomaty, automat do wymiany banknotów oraz kantor.
Lotnisko położone jest około 10 km od Ad-Dahar (da-har), gdzie położone są tanie hotele. Jako, że wszystkich pasażerów odbierają autokary, transport publiczny nie istnieje (oprócz taksówek). Aby dostać się do Ad-Dahar podszedłem około kilometra do głównej drogi i złapałem tanią taksówkę (kierunek na północ, czyli w prawo) - 5 EL utargowane z 20 EL - transport z dostawą pod drzwi hotelu rekomendowanego przez kierowcę.
- Hotele. Znalezienie konkretnego miejsca jest kłopotliwe, gdyż każdy miejscowy będzie wskazywał kierunek do swoich znajomych, licząc że turysta tam właśnie się zatrzyma. Rozglądałem się po okolicy ponad godzinę, gdy przy kolejnej herbacie zaproponowano mi nocleg w hotelu Shake Speare. Zaproponowano mi 30 EL za noc ale wraz z kolejnymi szklaneczkami herbaty cena spadła do 15 EL. Pokoje są duże (5 na 5 metrów) i przestrzenne a okolica cicha, oprócz mnie w hotelu nie było innych gości. Na wyposażeniu miałem dwa duże łóżka i wentylator pod sufitem oraz przyzwoitą łazienkę na korytarzu. Hotel znajduje się na rogu Sharia Abd Al-Aziz Moustafa i głównej drogi prowadzącej do wybrzeża, którą można rozpoznać po licznych sklepikach z pamiątkami i knajpach. Jest to około 4 km od dworca autobusowego.
- Knajpy. Turyści napędzają interes, więc lokali, gdzie można zjeść i wypić piwo jest dużo. Gro z nich znajduje się przy ulicy prowadzącej nad morze, idąc w prawo z hotelu Shake Speare. Piwo jest tutaj drogie, 10-12 EL za flaszkę.
Godny uwagi jest Juke Box, przy placu obok szpitala i meczetu - obok wejścia stoi charakterystyczne stare, czarne auto. Widoki z tarasu są jednak nieco przysłonięte. Zimna Stella kosztuje 7 EL.
Bardziej egzotyczne klimaty panują w knajpkach nieopodal drugiego meczetu - na północ od urzędu pocztowego. Nie ma tu co prawda piwa i turystów, są za to duże porcje kushari, dziesiątki Egipcjan w dżalabijach (tradycyjny biały chałat) oglądających telewizorek i palących sziszę (fajka wodna) oraz... szczury przemykające obok, na które nikt nie zwraca uwagi. Za dwie kawy i sziszę zapłaciłem 3 EL.
- Internet. Kilka kafejek rozsianych jest wzdłuż Sharia Abd Al-Aziz Moustafa (np. HurNet na południowym jej końcu lub Splash sto metrów wcześniej). Połączenie z siecią odbywa się przez modem ale prędkość jest zadowalająca, pół godziny kosztuje 2 EL.
- Komunikacja. Dworzec autobusowy znajduje się kilometr za pocztą, wzdłuż głównej drogi. Autobus jadący z Kairu do Asuanu przez Luksor miał się pojawić o 9:30 (inshallah) a w rzeczywistości przyjechał o 11:00, odjazd 5 minut później. Z jedną przerwą na czaj, jazda do Luksoru trwała 4 godziny, 20 minut. Bilet - 15 EL. Ze względu na słońce najlepiej jest usiąść z prawej strony.
Luksor
Po ulicach kręci się wielu tu turystów, głównie zorganizowane grupy - autokarowe bądź rezydujące na pływających po Nilu statkach-hotelach - "
good morning money...". Główny ruch turystyczny panuje przy świątyni Luxor i al-Corniche a po zmroku również na bazarze. Jako że byłem już dwukrotnie w Luksorze, odwiedziłem tylko kilka interesujących mnie miejsc. Na
Zachodni Brzeg (bilet powrotny na prom kosztuje 2 EL) wpadłem tylko by wypić piwo w
Gezira Hotel - liczyłem na fajne widoki na rzekę i Luksor ale obraz przysłaniają trochę nowe, wyższe budynki. Po zmroku warto wybrać się na nocny bazar - jest kolorowo, głośno i aromatycznie.
Do świątyni
Karnak z centrum Luksoru jest 3 kilometry - przyjemny spacer Al-Corniche. Świątynia jest rozległa a niektóre jej fragmenty są całkiem nieźle zachowane - gratka dla archeologów. Wstęp kosztuje 20 EL, połowa dla studentów, otwarte od 5:30 do 18:30. W środku krążą setki turystów. Dobrze, że są to głównie grupy, więc pomiędzy nimi można znaleźć trochę pustego miejsca dla siebie. Luźniej powinno być zaraz po otwarciu.
- Hotele. Po wyjściu z autobusu noclegi oferują naganiacze, wiedząc gdzie chcemy spędzić noc można skorzystać z ich pomocy. Nie powinno to kosztować drożej, gdyż większość z nich pracuje tylko dla jednego hotelu. Zatrzymałem się w hotelu Grand, kilkaset metrów boczną uliczką w stronę dworca kolejowego. 6 LE za niewielki pokój z wiatrakiem, łazienka na korytarzu. Z dachu jest niezły widok na miasto i wzgórza na Zachodnim Brzegu, najlepszy o wschodzie słońca. Właściciele wypożyczają rowery i organizują krótkie wycieczki po okolicy (w tym na Zachodni Brzeg). W recepcji wisi rozkład jazdy autobusów i pociągów - jest nieaktualny. Doba hotelowa kończy się o 12:00.
- Knajpy. Na Zachodnim Brzegu fajnie jest w Gezira Hotel, piwo kosztuje tutaj 8 EL a ceny za miejscowe przysmaki oscylują wokół 20 EL.
W Luksorze dobre felafele (1 EL) sprzedają przy Sharia al-Karnak, obok świątyni.
Zimną Stellę za 6 EL można znaleźć w restauracji Sinbad, na rogu Sharia al-Karnak i Sharia Mohammed Farid. Stoliki ustawione są pod palmami, jest bardzo przyjemnie a ceny za dania nie przekraczają 20 EL. Jest tylko jeden minus - ceny w menu nie zawierają 20% podatku, piwo wychodzi więc po 7.30 EL za butelkę.
- Internet. Najwięcej kafejek jest przy Sharia al-Karnak na odcinku od stacji autobusowej do Luxor Museum. W Rainbow Net nieopodal hotelu Venus, pół godziny dostępu do sieci kosztuje 5 EL.
- Komunikacja. Większość autobusów jedzie przez Luksor przejazdem, więc nie ma co liczyć na punktualność ani rzetelność informacji - inshallah, bez względu na to skąd ona pochodzi. W moim przypadku na stacji autobusowej dowiedziałem się, że autobus do Asuanu odjedzie o 12:30 a w rzeczywistości odjechał 2 godziny później. Jazda do Asuanu trwa (wraz z jedną przerwą na czaj w Esna) 4 godziny.
Asuan
To urocze miasteczko na południu Egiptu przyciąga setki a może i tysiące turystów. Jednego wieczora wszystkie uliczne restauracje w okolicach dworca kolejowego, w których zwykle jadają miejscowi okupowała grupa kilkuset Niemców (to nie pomyłka). Nadal jest jednak egzotyczna atmosfera, kolorowy bazar i majestatyczny Nil na tle pustyni.
Miejsca, w których byłem zobaczyłem w ramach wycieczki do
Abu Simbel. Pierwszym przystankiem w drodze powrotnej była Wielka Tama, wjazd na koronę budowli kosztuje 5 EL, z góry jest fajny widok na Jezioro Nassera (można robić zdjęcia). Przez starą tamę dojechaliśmy do przystani, skąd odpływają łódki do świątyni Philae (wjazd 20 EL, połowa dla studentów). Za łódkę w dwie strony, po długich targach zapłaciłem 2.50 EL. Sama świątynia jest bardzo ciekawa, głównie ze względu na fantastyczną lokalizację na wyspie. Ostatnim punktem programu był nieskończony obelisk (wstęp 10 EL), gdzie główną atrakcją oprócz samego głazu jest widok Niemców skaczących butami po zabytku (
do not touch obelisk!) -
nowy typ turysty.
Bankomaty (co najmniej cztery) znajdują się przy Corniche el-Nil. Nie wszystkie jednak są sprawne - w moim przypadku skuteczny okazał się bankomat Banque Misr.
- Hotele. W porównaniu do poprzednich lat widać różnicę w postaci braku naganiaczy na hotele. Gdy trzy lata temu turysta był napastowany zaraz po wyjściu z autobusu to teraz nie nękał mnie nikt.
Już trzeci raz zatrzymałem się w hotelu Marwa, parę kroków od dworca kolejowego. Od roku 2000, gdy ostatni raz tam byłem, hotel przeszedł remont. Nie ma już błękitnych ścian, są nowe sprzęty w łazience i w pokojach. Sądząc po stopniu zaniedbania, Marwa szybko powróci do poprzedniego stanu. Łóżko w dwuosobowym pokoju kosztuje 10 EL, dormitiera 6 EL.
Obsługa hotelu organizuje (robi to na spółkę z innymi hotelami w Asuanie) wycieczki do Abu Simbel.
- Internet. W okolicy centrum jest kilka kafejek z cenami 5 EL za pół godziny. Tanio jest w kafejce znajdującej się w Youth Hostel, niedaleko hotelu Marwa - tutaj za każde rozpoczęte 15 minut płaci się 1.5 EL. Transfer jest przez modem ale prędkość jest zadowalająca.
- Knajpy. Obok hotelu Marwa (następna przecznica idąc od dworca kolejowego) jest nowy kushari-bar, Koshary el-Safwa. 2 EL za średnią porcję. Dużo tanich knajpek jest w okolicach dworca kolejowego i stacji autobusowej. Duży napływ turystów spowodował, że niektóre z tych miejsc stosują wygórowane ceny - przed złożeniem zamówienia warto je sprawdzić.
Z piwkiem jest trochę gorzej, na pewno jest w pływającej restauracji Aswan Moon, gdzie butelka wypita w klimatycznej atmosferze przepływającej obok rzeki kosztuje 7 EL.
Po drugiej stronie ulicy warto odwiedzić Hotel Horus, na szóstym piętrze znajduje się restauracja ze świetnym widokiem na ulicę, Nil i zachodni brzeg. Niestety, do picia jest tylko Cola (3 EL).
Spacerując wzdłuż rzeki odwiedziłem prawie wszystkie restauracje, również te wyglądające na drogie. Niestety, oprócz Aswan Moon piwa nie ma. Naprzeciw informacji turystycznej znalazłem tylko sklepik ze Stellą w puszkach na wynos. Jest jeszcze jednak w Asuanie jedno fajne miejsce - Nubian Oasis Hotel. Z butelką (6 EL) udałem się na dach, z góry jest świetny widok - jest to najwyższy budynek w okolicy. Są też szczury.
- Komunikacja. Opis podróży z Asuanu do Wadi Halfa w Sudanie opisałem oddzielnie (na dole). Pociąg trzeciej klasy z Asuanu do portu kosztuje 1 EL i odjeżdża o 9:30, 11:30 i 12:45 (być może są też późniejsze), podróż trwa 40 minut. Przystań promowa znajduje się tuż obok terminala kolejowego, wystarczy wyjść z budynku w lewą stronę.
Od pierwszego listopada 2002 miało zostać uruchomione nowe połączenie z Asuanu do Wadi Halfa. Miał to być kursujący codziennie wodolot, w pięć godzin pokonujący całą trasę. Czy połączenie zostało uruchomione? - Nie wiem.
Abu Simbel
Minibus dojeżdża na miejsce o 7 rano, zanim z pozostałych pojazdów wysypią się grupki bladych twarzy. Warto jak najszybciej kupić bilet wstępu (36 EL plus ewentualnie 30 EL za statyw) i czym prędzej udać się pod świątynię, przez kilkanaście minut Abu Simbel będzie wyłącznie dla nas.
Wykuta w skale świątynia robi wrażenie, monumentalne posągi spoglądają dumnie w stronę jeziora. W środku nie ma już wielkiego splendoru a atmosferę starożytności zakłóca szum klimatyzacji. Nie mniejsze wrażenie wywiera fakt, że całość została ręcznie pocięta na metrowej szerokości bloki i przeniesiona z obecnego dna Jeziora Nassera na bieżącą lokalizację.
Chwilę ucieczki od ciżby zapewnia mała zatoczka nad Jeziorem Nassera, po wyjściu z kompleksu zaraz z lewej. Konwój zbiera się z powrotem po dwóch godzinach zwiedzania.
- Komunikacja. Droga z Asuanu do Abu Simbel po wielu latach zamknięcia jest znowu otwarta. Prawdopodobnie można tam dojechać zwykłym autobusem ale taniej jest wykupić wycieczkę w hotelu (im droższy hotel, tym większa cena). Są dwie wersje wycieczki: krótka tylko do Abu Simbel i długa z wizytą na Wielkiej Tamie, świątynią Philae i nieskończonym obelisku. Wycieczka krótka kosztuje 30 EL ze śniadaniem w cenie, długa - 45 EL z dodatkowym obiadem (oba posiłki nie są niczym specjalnym). Obie zaczynają się o 4 nad ranem i kończą odpowiednio o 14 - 16 (inshallah). W minibusie jedzie 8 osób, jest on częścią większego konwoju, wiozącego turystów o różnych portfelach.
Prom do Sudanu
Droga lądowa z Egiptu do Sudanu jest zamknięta. Otwarte jest jednak połączenie wodne, jeziorem Nassera z Asuanu do Wadi Halfa. Prom wypływa z Asuanu tylko w poniedziałki. Bilety można kupić w Nile Navigation Company w centrum Asuanu a w poniedziałki w samym porcie (mała budka zaraz obok stacji kolei). Bilet klasy II (najniższej) kosztuje 120 EL.
Po wejściu do budynku portu należy cierpliwie odstać swoje w kolejce do odprawy paszportowej, do plecaków nie zaglądają. Przed wejściem na pokład trzeba jeszcze uiścić opłatę portową w wysokości 2 EL.
Prom nazywa się
Sagalinam. W celu zwiększenia ilości przewożonych towarów, do jednej z burt doczepiono barkę. Opłata za przewóz terenowego Land Rovera wynosi 350 USD. Teoretycznie prom powinien odpłynąć o 14:00, w Nile Navigation Company (Asuan) mówili mi, że o 15:00, obsługa promu, że o 16:00 a w rzeczywistości odpłynęliśmy o godzinie 18:00. O godzinie 9:20 rano następnego dnia minęliśmy Abu Simbel, które z tej perspektywy wydaje się dużo mniejsze. Do Wadi Halfa dopłynęliśmy we wtorek o godzinie 14:00.
Miejsca drugiej klasy znajdują się pod pokładem (jest klimatyzacja) i trzeba o nie walczyć ze współpasażerami i ich bagażem. Dobrze kombinując jest szansa na znalezienie kawałka miejsca, na którym można się trochę przespać.
W cenie biletu są dwie herbaty i posiłek. Aby to wykorzystać należy udać się z biletem do kuchni i zamienić go na trzy metalowe blaszki, które potem będzie można wymienić na jedzenie. Danie główne lepiej zjeść na samym początku bo potem zostają same ochłapy i fasola. Blaszki można też kupić za gotówkę (1 EL za
czaj).
Procedura paszportowa odbywa się na pokładzie. Paszport należy zdać w okienku na górnym pokładzie i cierpliwie czekać. Następnego dnia, na pierwsze oznaki końca rejsu dobrze jest dopilnować spraw paszportowych i zająć strategiczną pozycję na plecaku tuż przy wyjściu. Przed wypuszczeniem pasażerów na ląd prom stoi godzinę i nikt nie opuszcza pokładu. W tym czasie klimatyzacja jest wyłączona a wszyscy pasażerowie są zamknięci pod kluczem. Zajmując wcześniej dobre miejsce można przekonać obsługę portową, by nie wracać z plecakiem do gorącego wnętrza pod pokładem. Tuż przy wyjściu jest trochę przewiewu, poza tym procedury kontrolne w porcie są bardzo czasochłonne i różnica między opuszczeniem pokładu jako pierwszy a jako ostatni może sięgać kilku godzin. Jako że byłem pierwszy, nie stałem w kolejkach i wyszedłem z portu po kwadransie od momentu zejścia z promu.