Wstęp
Mozambik w tej części Afryki to wyjątek - kraj słabiej rozwinięty gospodarczo od sąsiadów, była portugalska kolonia z takiż językiem zamiast angielskiego, spinający wybrzeżem Oceanu Indyjskiego Tanzanię z RPA. Największą atrakcją Mozambiku jest właśnie wybrzeże - plaże, rafy koralowe i laguny. Tutaj spotkamy większość odwiedzających ten kraj turystów (głównie z RPA). Interior i część Mozambiku na północ od rzeki Zambezi są rzadziej odwiedzane.
Mozambik to duży kraj. Ponad dwukrotnie większy od Polski rozciąga się nieregularnym kształtem od północnej granicy z Tanzanią do RPA na przestrzeni prawie 2 000 km. Od wybrzeży oceanu do granic Malawi i Zimbabwe jest około 300 kilometrów. Mozambik to kraj wilgotnych nizin, które dominują w krajobrazie na całej długości wybrzeża oraz w dolinie Zambezi. Wyżyny można znaleźć jedynie na zachodzie, raczej w formie pofałdowanego płaskowyżu niż gór z prawdziwego zdarzenia. Im wyżej, tym teren jest też bardziej suchy a krajobraz zaczyna przypominać sawannę.
Od listopada do marca czas w Mozambiku przesunięty jest w stosunku do Polski o jedną godzinę do przodu - gdy w Warszawie jest 12:00, w Maputo jest już 13:00. Od kwietnia do października, gdy przesuwamy zegarki na czas letni, różnicy w czasie nie ma. Poza Tanzanią, wszyscy sąsiedzi Mozambiku używają tego samego czasu, zatem nie ma potrzeby przestawiania zegarków podczas przekraczania granic. Jedynie wjeżdżając do Tanzanii zegarek trzeba przesunąć o godzinę do przodu (np. z 12:00 na 13:00) i na odwrót przy przekraczaniu granicy w drugą stronę.
Dzień w Mozambiku w zależności od pory roku trwa od 12 do prawie 15 godzin. Najdłuższe dnie są w grudniu, w Maputo świta wtedy o 4:30 a zmierzcha o 19:00; w czerwcu, gdy dnie są najkrótsze, widno jest od 6:10 do 17:30.
Pogoda
W całym Mozambiku panuje klimat tropikalny, tylko na wyżynach na zachodzie kraju temperowany nieco przez wysokość nad poziomem morza. Pora deszczowa nastaje, gdy w Polsce mamy zimę. Najczęściej deszcze padają od grudnia do marca, ale ich intensywność tłumi masyw wyspy Madagaskar, gdzie opady w porze deszczowej są znacznie większe niż w Mozambiku. Mimo to, Mozambik co roku doświadcza w porze deszczowej powodzi, które czasami sięgają rozmiarów klęsk żywiołowych.
Temperatura powietrza w Mozambiku często osiąga poziom nieznośności. Najgorzej pod tym względem jest tuż przed porą deszczową i w jej trakcie. Wskazania termometru mogą przekroczyć 40°C, nie spadając znacznie w ciągu nocy.
Ze względu na pory deszczowe i temperatury, najlepszym okresem na podróż do Mozambiku jest maj-październik.
Wizy
Obywatele Polski wizy Mozambiku mogą kupić na granicach lub w przedstawicielstwach dyplomatycznych tego kraju w Europie lub Afryce. Ponieważ z nieznanych mi powodów od tej reguły zdarzają się odstępstwa, jeśli jest taka możliwość, o wizę Mozambiku lepiej postarać się zawczasu. W krajach sąsiednich wyrobienie wizy trwa zazwyczaj jeden dzień.
Najbliżej Polski ambasadę Mozambiku znajdziemy w Berlinie. W Afryce Mozambik posiada przedstawicielstwa dyplomatyczne we wszystkich sąsiadujących państwach. Pełną listę ambasad można znaleźć na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mozambiku.
Wiza turystyczna upoważnia do trzydziestodniowego pobytu w Mozambiku. Przekroczenie tego terminu kosztuje 100 dolarów amerykańskich za każdy dzień.
Wjeżdżając do Mozambiku pobierana jest dodatkowo opłata wjazdowa. Płatna tylko w lokalnych walutach (urzędnicy przyjmą też dolary i euro, ale po bardzo niekorzystnym kursie). Wjeżdżając np. z Malawi, płaci się 500 kwacha (około 3 euro). Wyjeżdżając z Mozambiku nie płaci się nic.
Tanzania
Wizy dostępne są na granicy na głównym przejściu pomiędzy Moçimboa da Praia i Mtwarą. Cena to 50 dolarów za wizę jednokrotną (tylko taki typ wiz jest dostępny).
Malawi
Teoretycznie, jeśli nie przylatujemy to Lilongwe samolotem, do przekroczenia granicy konieczna jest uprzednio zdobyta wiza. Jest to kłopotliwe, gdyż proces wizowy trwa co najmniej cztery dni, bez względu na to, gdzie o nią się ubiegamy. W praktyce, granicę przekracza się na podstawie wystawianego na miejscu i za darmo dokumentu, który uprawnia do 48 godzinnego pobytu w Malawi - w tym czasie zobowiązani jesteśmy do wizyty w urzędzie imigracyjnym i załatwienia właściwej wizy. Szerzej na ten temat napisałem w części relacji dotyczącej Malawi
Zambia
Wizę bez problemu kupuje się na granicy za 50 dolarów. Wiza ważna jest przez maksymalnie 90 dni (żądaną długość pobytu urzędnik wpisuje długopisem na granicy). Wizy wielokrotne kosztują 160 dolarów.
Zimbabwe
Wiza na granicy kosztuje 30 dolarów. Wiza jednokrotna ważna jest do 60 dni, ale nie dłużej niż zostanie to wpisane na pieczątce przy wjeździe do Zimbabwe.
Republika Południowej Afryki
Polacy nie potrzebują wiz do RPA. Jedyny wymóg to jedna pusta strona w paszporcie, na którą wklejana jest naklejka upoważniająca do pobytu w RPA przez 30 dni.
Suazi
Podobnie, jak w przypadku RPA, przy pobytach krótszych niż 30 dni obywatele Polski wiz do Suazi nie potrzebują.
Podróżując po Mozambiku paszport trzeba mieć cały czas przy sobie (lub jego oficjalną kopię), gdyż policja lubi legitymować turystów - czasami zatrzymując przechodnia wprost na chodniku. Robią to z czystej ciekawości - wylegitymowano mnie z pięć razy, za każdym razem w uprzejmy sposób.
Zdrowie
Mozambik wymaga od przyjezdnych posiadania szczepienia przeciw żółtej febrze, ale tylko w przypadku wcześniejszej wizyty w jednym z krajów, w którym choroba ta występuję (najbliżej w Tanzanii). Szczepienia wykonują w Polsce Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne (Sanepid) lub niektóre oddziały specjalistyczne szpitali. Adresy i telefony do placówek Sanepidu można znaleźć na stronie Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Malaria w Mozambiku występuje przez cały rok, na terenie całego kraju. Największe ryzyko zakażenia występuje od listopada do lipca. Więcej o zapobieganiu tej chorobie w części Malaria w Afryce.
Pozostałe zagrożenia dla zdrowia to występujące zwłaszcza podczas pory deszczowej (grudzień-marzec) choroby brudnej wody i rąk (cholera, żółtaczka, dur brzuszny, ameba), ślepota rzeczna oraz HIV/AIDS.
Przewodniki i mapy
Mozambik opisany jest w przewodnikach dwóch wydawnictw - Lonely Planet i Bradt - oba zatytułowane po prostu „Mozambique”. Trudno mi wskazać na lepszy, gdyż korzystałem tylko z Bradta ale przeglądając Lonely Planet odniosłem wrażenie, że ktoś tu od kogoś ściągał. Istotnym niedociągnięciem w tym pierwszym są niedopracowane mapy, na których z powodu braku indeksu i skali trudno odnaleźć interesujące nas miejsca.
Informacje praktyczne o Mozambiku znajdziemy również w mniej dokładnych (nie musi to wcale oznaczać, że mniej przydatnych) przewodnikach regionalnych Lonely Planet „Southern Africa” i „Africa on a Shoestring”. Pierwszy z nich jest nieco obszerniejszy, poza Mozambikiem zawiera Botswanę, Lesotho, Malawi, Namibię, RPA, Suazi, Zambię i Zimbabwe. W drugim, opisującym całą Afrykę rozdział o Mozambiku zajmuje 11 stron, które można pobrać ze strony wydawnictwa w formacie pdf (odpłatnie).
Wybór map Mozambiku jest spory. Zaczynając od tych o największej skali (nie zawsze są to mapy najdokładniejsze) są to mapy wydawnictw: Reise Know-How 1:1 200 000, InfoMap 1:1 800 000, ITMB 1:1 900 000, Cartographia, IGN, Freytag&Brendt, Ravenstein - wszystkie cztery w skali 1:2 000 000, New Holland Publishers 1:2 300 000, MapStudio 1:2 500 000, Turinta 1:2 900 000.
Mapy Afryki Południowej obejmujące poza Mozambikiem inne kraje regionu to między innymi: ITMB „Southern Africa” (Botswana, Lesotho, Mozambik, Namibia, RPA, Suazi i Zimbabwe) 1:2 125 000, New Holland Publishers „Southern Africa” 1:3 275 000 oraz Michelin „Africa Central & South - 746” (cała Afryka Południowa, począwszy od północnych granic Kenii) w skali 1:4 000 000. Dobrą alternatywą dla zmotoryzowanych jest „Southern & East Africa Road Atlas” w skali 1:1 500 000 wydany przez MapStudio.
Zobacz również satelitarną mapę Mozambiku na Google Maps.
Pieniądze
Środkiem płatniczym w Mozambiku jest metical (kod międzynarodowy: MZN). Z powodu denominacji (obcięcie trzech zer), która miała miejsce w 2006 roku, zwany czasami nowym meticalem. Metical dzieli się na 100 centavo. Stare meticale można wymieniać w bankach na nowe tylko do 2012 roku. Waluty wymienia się w bankach, jak również w prywatnych kantorach, zwanych tutaj cambio. Banknoty dolarów amerykańskich wydane przed 2003 rokiem mogą być kłopotliwe lub wręcz niemożliwe do wymiany z powodu dużej ilości falsyfikatów. Bieżące kursy wymiany (stan na czerwiec 2009):
- 1 € = 39,0 meticali
- 1 $ = 27,8 meticali
- 1 £ = 45,4 meticali
- 1 rand RPA = 3,4 meticali
Bankomaty akceptujące karty VISA są dzisiaj niemal w każdym miasteczku - również w Milange przy granicy z Malawi i w Moçimboa da Praia na północy. W obu miastach nie ma publicznej sieci elektrycznej a bankomaty są - zasilane z generatorów.
Zagrożenia
Czasy, gdy pierwszą przestrogą przed podróżą do Mozambiku były pozostawione po wojnie domowej miny dawno już minęły - większość z nich została usunięta. Planując wyprawę z dala od utartych szlaków i osiedli ludzkich, warto jednak zasięgnąć w tym zakresie rady miejscowych.
Mozambik nie wyróżnia się pod względem przestępczości na tle sąsiednich krajów (być może poza RPA). Główne zagrożenie dla turysty to rabusie i drobni złodziejaszkowie, których najłatwiej spotkać w ciemnych uliczkach Maputo.
Podróżując po Mozambiku podczas pory deszczowej potencjalnie największym zagrożeniem są cyklony, nawiedzające środkową i północną część wybrzeża. Oprócz huraganowych wiatrów, ich skutkiem są powodzie, w ekstremalnych przypadkach sięgające rozmiarów kataklizmu.
Skróty najświeższych informacji z Mozambiku publikuję w dziale Wiadomości z Afryki.
Język
Z powodu kolonialnej przeszłości najbardziej rozpowszechnionym językiem obcym w Mozambiku jest portugalski, który jest językiem urzędowym. Dogadanie się po angielsku jest możliwe, ale czasami bywa to karkołomnym przedsięwzięciem. Trudności może sprawić również wymowa niektórych nazw, a to z powodu odmiennej od polskiej wymowy niektórych spółgłosek, z których dwa najbardziej jaskrawe przykłady to:
- h - czytane jak polskie „j” (np. Inhambane to injambane)
- x - czytane jak polskie „sz” (np. Maxixe to maszisze)
Spośród 43 języków rodzimych, najbardziej rozpowszechnione to Makhuwa (na północy), Ndau (środkowa część Mozambiku) i Tsonga (południe) - wszystkie z rodziny języków Bantu.
Internet i telefon
Dostęp do Internetu można znaleźć w każdym większym mieście, ale im dalej od Maputo, tym jakość połączenia jest gorsza. Kafejki znajdują się najczęściej na poczcie TDM lub w jej pobliżu. Godzina dostępu do Internetu kosztuje od 30 do 100 meticali.
Aby skorzystać z telefonu sieci stacjonarnej należy udać się do urzędu pocztowego TDM, gdzie znajdują się kabiny telefoniczne oraz automaty na karty. Międzynarodowy numer kierunkowy Mozambiku to 258.
W Mozambiku jest dwóch operatorów telefonii komórkowej (ci o największej liczbie użytkowników i największym zasięgu wymienieni są w pierwszej kolejności):
Lokalna karta SIM (telefon, w którym zamierzamy ją użyć musi mieć zdjęty SIM lock) kosztuje 50 meticali. Konto doładowuje się kupując karty-zdrapki o wartości od 50 do 1 000 meticali.
Wszyscy trzej najwięksi polscy operatorzy oferują połączenia roamingowe z Mozambiku. Użytkownicy sieci Era i Plus mogą realizować połączenia za pośrednictwem sieci mCel, użytkownicy Orange za pośrednictwem mCel i Vodacom.
Komunikacja
Odległości w Mozambiku są duże, poza samolotem, nie da się przemierzyć kraju z północy na południe w jeden dzień. Nie wystarczy na to również i dwóch dni. Transport dalekobieżny odjeżdża z reguły o bladym świcie, lub jeszcze wcześniej. Wczesne pobudki mogą być dokuczliwe, ale dzięki temu zyskuje się kilka godzin dnia. Za przewóz bagażu, nawet średniej wielkości plecaka płaci się dodatkowo.
Autobus
Podstawowy środek komunikacji międzymiastowej - autobus - w Mozambiku znany jest pod sympatyczną nazwą machibombo. Jak wspomniałem wyżej, autobusy odjeżdżają czasami bardzo wcześnie, np. o 4 rano. Jest to niedogodność, ale przy oszczędnym podróżowaniu można to wykorzystać na darmowy, choć niewygodny, nocleg w autobusie (by nie spędzić nocy na siedząco warto usadowić się w autobusie nieco wcześniej). Ponadto, nie marnuje się czasu na czekanie, gdyż odjazdy są punktualne. Autobusy odjeżdżają z placów autobusowych lub przystanków firmowych. Bilety kupuje się bezpośrednio w autobusie, na popularnych trasach najlepiej uczynić to co najmniej kilka godzin wcześniej. Autobusy nie są przeładowane, zwykle biletów jest tylko tyle, ile miejsc. Od tej zasady są odstępstwa. Duże, wolne autobusy na północy Mozambiku zdają się nie znać limitu pasażerów - jazda takim wehikułem bez miejsca siedzącego może być koszmarem (nawet z miejscówką trzeba ją niekiedy dzielić z dziećmi, łokciami i głowami tych, co stoją oraz pakunkami).
Lokalne minibusy, zwane chapa, nie respektują powyższych zasad, trzymając się tylko jednej - maksymalizacji zysku. Chapa odjeżdżają tylko po uzbieraniu kompletu pasażerów, zatrzymują się na żądanie i zabierają kolejnych chętnych, którzy wciskają się do środka lub na dach. Czasami po tym wszystkim wracają z powrotem na plac autobusowy, by znaleźć jeszcze kilku pasażerów. Chapa może być czasem półciężarówką lub pickupem, na którym jedzie się wierzchem. Najlepsze miejsca to te obok kierowcy, oprócz mniejszego ścisku unika się kiśnięcia w upale podczas przystanków i pozorowanych odjazdów.
Pociąg
Jedyny wart rozważenia odcinek drogi, który można pokonać koleją to Nampula - Cuamba, wykorzystywany czasami przez turystów jadących z lub do Malawi. Poza nim, pociągiem można dojechać z Maputo do granicy RPA i kilku innych miejscowości w regionie, ale podróż w ten sposób trwa wieki.
Autostop
Chcąc jechać dalej poza porannymi godzinami odjazdów autobusów, czasami jedynym sposobem jest wydostanie się na rogatki miasta i łapanie stopa. Na darmowy przejazd nie ma co liczyć, kierowcy biorą mniej więcej tyle, ile kosztuje przejazd autobusem na takiej samej trasie.
Samolot
Ze względu na odległości, jeśli nie dysponujemy czasem, przelot wewnętrzny może być konieczną alternatywą. Niestety taryfy ulgowej nie ma. Za przelot z Maputo do Pemby zapłacimy około 400 dolarów amerykańskich.
Statek
Mimo długiej linii brzegowej, w Mozambiku nie istnieje regularna komunikacja pasażerska wzdłuż wybrzeża Oceanu Indyjskiego. Uparci mogą szukać okazji zaokrętowania się na statki towarowe lub łodzie rybackie.
W Mozambiku obowiązuje ruch lewostronny. Litr oleju napędowego kosztuje 34, benzyny bezołowiowej 40 meticali.
Hotele
W porównaniu do krajów sąsiednich - Tanzanii, Malawi i Zambii - hotele w Mozambiku są drogie i jednocześnie marnej jakości. Oprócz nazwy „hotel” możemy napotkać również pensão i pousada, które oznaczają mniej więcej to samo, co „zajazd”, „dom gościnny”. W najniższej kategorii cenowej, różnic między hotelem, pensão i pousadą nie ma. W Maputo oraz miejscach turystycznych można znaleźć schroniska (lodge) dla backpackersów, z tanimi łóżkami w dormitierach.
Moskitiery nie są z reguły na wyposażeniu pokoju.
W Mozambiku można spotkać gniazda elektryczne dwojakiego rodzaju. W Maputo i okolicach dominuje typ południowoafrykański, z trzema okrągłymi otworami. Polskie wtyczki da się włożyć po uprzednim umieszczeniu np. zapałki w środkowym otworze. Im dalej na północ, tym częściej na ścianie znajdziemy gniazdka europejskie, idealnie pasujące do polskich wtyczek. Napięcie w sieci wynosi 220V, 50Hz.
Jedzenie i zakupy
Kuchnia Mozambiku jest bogata w smaki i wpływy z zewnątrz. Znajdziemy tu znaną u sąsiadów gęstą papkę z mąki kukurydzianej, zwaną tutaj xima, podawaną z różnymi sosami i dodatkiem mięsa, ryby lub warzyw. Znajdziemy również dania kuchni portugalskiej, indyjskiej, a nawet charakterystyczną dla kuchni włoskiej pizzę. To, co w Mozambiku smakowało mi jednak najbardziej, to były ryby i owoce morza. Nawet z okna autobusu, podczas podróży można kupić pyszne i tanie krewetki, kalmary, ośmiornice i różne gatunki ryb. Na przystawkę proponuję zaś prażone orzechy nerkowca - również sprzedawane przy drodze za małe pieniądze.
Najpopularniejszym piwem w Mozambiku jest klasyczne 2M (czytaj: dojsz em) o zawartości alkoholu 4,5%. Najbardziej do gustu przypadło mi piwo ciemne, które wcale jak ciemne piwo nie smakuje - Laurentina Preta (5%). Poza nimi, dostępna jest Laurentina zwykła i Manica (oba 5%). Piwo sprzedawane jest w butelkach o pojemności 340 i 550 ml.
Zakupy
Wszystkie ceny w meticalach: woda 0.5l - od 9 do 20; cola - od 10 do 20; bułka - 2; chleb - 7; kawałek ryby od sprzedawcy na ulicy - od 3 do 4; spory woreczek orzechów nerkowca - 50; owoc mango - od 1 do 3; pizza - 150; posiłek w lokalnej restauracji - 100; to samo w lepszej knajpie - 200; duże piwo od 30 do 50, kawa espresso - od 20 do 25.
Chimoio
czytaj: szimojo
(mapa satelitarna na Google Maps)
Chimoio jest zwartym i łatwym do nawigacji miastem. Jego główną osią jest ulica Av 25 de Setembro, przy której znajduje się najwięcej interesujących miejsc. Resztę znajdziemy niedaleko, w bocznych uliczkach.
Internet najłatwiej znaleźć na poczcie a po godzinach jej otwarcia w kafejce obok.
Knajpy
Cieszącą się zaufaniem miejscowych kantynę znajdziemy na poczcie - danie dnia kosztuje tutaj 100 meticali. Trochę drożej (danie dnia 150) ale w schludniejszym otoczeniu i pod opieką kelnera można spędzić czas w restauracji Elo 4 na zachodnim krańcu Av 25 de Setembro.
Mieszane rekomendacje (jedni mówią, że jest fajnie, inni odradzają) otrzymuje Concorde Sports Bar, którego budynek wyróżnia z otoczenia makieta rakiety. Co by o tym barze nie mówić, jest to nieliczne miejsce, w którym serwują tanie piwo z beczki (10 meticali za mały kufelek). W menu są i inne alkohole, ale nic poza tym (w razie czego, po drugiej stronie ulicy jest najpopularniejszy w mieście fast food). Miejsce zdecydowanie dla zdecydowanych samotnych kobiet.
Komunikacja
Z lub do granicy z Zimbabwe (100 km) można jechać bezpośrednim minibusem, ale szybciej jest jechać z przesiadką w Manica (70 km, 50 meticali). W Manica, niedaleko placu autobusowego jest bankomat.
Bezpośrednie chapa do Tete (380 km, 300 meticali) odjeżdżają o 4 rano. Po tej godzinie trzeba łapać chapa do Manica i wysiąść 20 km za Chimoio na rozjeździe, z którego droga na północ prowadzi do Tete. Dużego ruchu nie ma ale szanse na złapanie okazji są duże, bo jest to droga wykorzystywana przez ciężarówki jadące z portu w Beira do Malawi - w moim przypadku czekałem pół godziny. Jazda od skrzyżowania do Tete trwa 8 godzin.
Bezpośrednich autobusów z Chimoio do Maputo jest kilka codziennie, wszystkie odjeżdżają między 3 a 4 rano. Bilet kosztuje 900 meticali plus 100 za plecak - 1 130 km, 16 godzin jazdy (w Maputo około godziny 19:00).
Maputo
(mapa satelitarna na Google Maps)
W mieście jest kilka zabytków architektury, ale dla laika, ich oglądanie nie będzie powalającym doświadczeniem. Wśród nich jest katedra, ratusz, zaprojektowany przez znanego skądinąd Eiffela dom z żelaza oraz dworzec kolejowy. Warto wstąpić na bazar Mercado Municipal, który choć niewielki może być interesujący - sprzedawane są tu głównie warzywa i artykuły spożywcze. Jeśli ktoś lubi, w Maputo jest do odwiedzenia również kilka muzeów.
Dobrych widoków na Zatokę Maputo dostarcza spacer Av Marginal lub Av Friedrich Engels na wschodnim wybrzeżu (przewodniki odradzają spacerów odludnymi uliczkami łączącymi te ulice ze względu na złodziei). By ogarnąć panoramę miasta z lepszej perspektywy, trzeba udać się na drugą stronę zatoki do Catembe (patrz niżej).
Catembe
Krótki rejs promem z Maputo do Catembe kosztuje 6 meticali (pierwszy odpływa o 5 rano, ostatni wraca o 23:30). Na miejscu nie ma za dużo do oglądania - kilka starych kutrów, łódki i plaża z piękną panoramą Maputo w tle. Mieszkańcy Maputo przyjeżdżają tu dla złocistego piasku na plaży, jak również wydaje się że i dla barów z tanimi trunkami, których pełno wokół przystani. Większość z nich serwuje wyłącznie napoje wyskokowe, świetna kuchnia ukryta jest za barem po zachodniej stronie wyjścia z przystani promowej.
Hotele
W spokojnej okolicy w centrum Maputo znajdują się trzy hostele nastawione na plecakowiczów. Ceny (łóżko w dormitierze 220 meticali), jakość i zakres usług we wszystkich są podobne. We wszystkich do dyspozycji gości jest kuchnia, lodówka i Internet (płatny), darmowa kawa i herbata. Najwygodniej, bo najbliżej centrum ulokowany jest The Base Backpackers. Dodatkowo, z tarasu na dachu widać kawałek zatoki.
Knajpy
Bardzo blisko The Base Backpackers, na rogu Av Salvador Allende i głównej ulicy w centrum - Av 24 de Julho - jest kilka lokali średniej klasy. Najbliżej hostelu znajduje się restauracja Miliano, po drugiej stronie ulicy Mimmo i Domino Pizza. Dania główne kosztują tutaj około 200 meticali.
Turyści odwiedzają również Mercado de Peixe (targ rybny), gdzie można spróbować różnych ryb. Oprócz ryby, trzeba zapłacić za jej skrobanie, patroszenie, pieczenie itd. a całość jest obliczona na wyciągnięcie z naiwnego turysty jak najwięcej gotówki.
Bardzo ciekawym miejscem jest Feira Popular - melanż placu zabaw, restauracji (wiele do wyboru) i burdelu (co najłatwiej zauważyć przychodząc tu samemu). W weekendy warto zajrzeć do Núcleo de Arte w dzielnicy Polana, gdzie wieczorami odbywają się koncerty. Miejsce to znajduje się przy Rua da Argélia i oznaczone jest w niektórych przewodnikach jako muzeum. Oprócz muzyki na żywo, można się tu napić piwa i tanio zjeść (w trakcie imprezy na jedzenie czeka się ponad godzinę). Wstęp na niektóre koncerty jest płatny, w moim przypadku było to 50 meticali.
Komunikacja
Maputo to rozległe miasto ale do większości interesujących turystę miejsc można dotrzeć z centrum piechotą. Do wyjątków należą place autobusowe oraz sytuacje, w których musimy przemierzyć miasto po zmroku. Taksówka nocą z placu autobusowego do hotelu kosztuje 100-150 meticali. Lokalny minibus kosztuje 5-10 meticali.
Hostele, w tym The Base Backpackers, organizują przejazdy do popularnych turystycznie miejsc (np. Tofo Beach - 450), transfery na place autobusowe (150) i lotnisko (300 meticali).
Największy plac autobusowy w Maputo nazywa się Junta i jest oddalony od centrum o 7 km. Transport z Junta na północ Mozambiku odjeżdża bladym świtem. Przejazd do Inhambane (470 km) kosztuje 450 meticali i trwa siedem godzin.
Inhambane i Maxixe
czytaj: injambane, maszisze
(mapa satelitarna na Google Maps)
Inhambane to atrakcyjnie położone na cyplu małe miasteczko z niską, kolonialną zabudową. Większość turystów przejeżdża tędy tranzytem udając się do położonej nieopodal wioski Praia do Tofo na plażę. Lądem z Inhambane do głównej drogi przez Mozambik jest około 30 kilometrów więc ludzie zwykli przepływać dużo krótszy odcinek łodzią do położonego po drugiej stronie zatoki Maxixe.
Banki i bankomaty znajdziemy w centrum Inhambane i Maxixe. Internet można znaleźć jak zwykle, w pobliżu poczty.
Hotele
Przy samej zatoce po północnej stronie Inhambane znajdziemy Pensão Pachiça. Łóżko w dormitierze kosztuje tutaj 250 a dwójka 900 meticali. Dormitiery są bardzo małe (dwa piętrowe łóżka), z łazienką i prysznicem na zewnątrz. Na miejscu jest mała restauracja i bar.
Knajpy
Restauracja pod Pensão Pachiça w Inhambane serwuje standardowe menu, pizzę i piwo. Stoliki ustawione są od strony ulicy, skąd wieczorami można obserwować zachody słońca lub wręcz wskoczyć wprost do wody i popływać z miejscowymi. Kilka tanich lokali znajdziemy również w centrum Inhambane.
W Maxixe, przy stacji paliw w centrum i niedaleko placu autobusowego jest lokal, w którym czekając na autobus można zjeść śniadanie.
Komunikacja
Minibusy z Maputo jadące do Tofo Beach zatrzymują się w centrum Inhambane, skąd wszędzie jest blisko. Autobusy do Maputo odjeżdżają wczesnym rankiem, potem podróż trzeba organizować z Maxixe, po drugiej stronie zatoki. Pomiędzy Inhambane i Maxixe pływają regularnie łodzie - 13 meticali w jedną stronę, 20 minut. Idąc prosto z przystani w Maxixe, po drugiej stronie głównej drogi znajduje się plac autobusowy. Autobusów dalekobieżnych zaczynających kurs w Maxixe jest mało, zwykle trzeba czekać na autobusy jadące tranzytem - pierwsze z nich odjeżdżają z Maputo, Beira lub innych odległych miastach wcześnie rano, więc tutaj zaczynają się pojawiać około 10 rano. Trochę lepiej jest z transportem do Vilanculos (250 km), dokąd są bezpośrednie chapa (minibusy) rozpoczynające bieg w Maxixe (200 meticali). Przejazd do Beira (710 km) kosztuje 850 meticali i zajmuje do 10 godzin.
Beira
(mapa satelitarna na Google Maps)
Drugie po Maputo pod względem wielkości miasto Mozambiku sprawia nieco przygnębiające wrażenie. Kolonialne pozostałości mieszają się tutaj z posępnymi blokowiskami, których w Beira zdaje się być więcej, niż gdzie indziej.
Oprócz oglądania architektury w różnych fazach rozkładu i bratania się z miejscowymi, pobyt w Beira nie pozostawi wielu innych wrażeń. Atutem miasta jest to co trudno uchwytne obiektywem - atmosfera dużego, tropikalnego miasta.
Hotele
Pomimo tego, że był środek tygodnia, zanim znalazłem wolne łóżko odwiedziłem dwa hotele. Warto zatem zadzwonić wcześniej z rezerwacją, również dlatego, że Beira nie jest tanim miastem. Hotel Savoy najtańsze łóżka oferuje za 400 meticali, a gdyby nie było w nich miejsc, trochę lepszy standard kosztuje dwa razy tyle. Hotel Infante w pobliżu ma pokoje za 800 ze śniadaniem. W obydwu miejscach wyższa cena dotyczy pokoju dwuosobowego, za który podróżując w pojedynkę trzeba zapłacić w całości.
Knajpy
W wymienionych wyżej hotelach są bary ze strawą i piwem. W sąsiedztwie są też restauracje i bary szybkiej obsługi. Większy wybór restauracji można znaleźć przy Praça do Município - centralnym placu miasta.
Komunikacja
Beira nie ma głównego placu autobusowego, jest to raczej dzielnica przy placu Maquinino, z której różnych ulic odjeżdżają autobusy w różne strony kraju. By znaleźć interesujący nas kierunek trzeba zasięgnąć języka u miejscowych. Chapa do Chimoio (200 km, 150 meticali, trzy i pół godziny jazdy) odjeżdżają z Av Naputine. W dzień, dystans od przystanku autobusowego do centrum można pokonać piechotą, w nocy ciemne uliczki po drodze skłaniają ku taksówce (50 meticali).
Tete
(mapa satelitarna na Google Maps)
Bardziej przymusowy przystanek w drodze do lub z Malawi niż cel podróży sam w sobie. Tete oprócz rzeki Zambezi, na którą można popatrzeć z jedynego na tej rzece mostu w Mozambiku nie oferuje zbyt wielu atrakcji.
Banki, bankomaty i kafejki internetowe znajdują się w centrum miasta.
Hotele
Zanim znalazłem nocleg odwiedziłem Motel Tete (przy rzece, obok kolejki ciężarówek) i Hotel Zambezee w centrum. W obu nie było już miejsc (była dziesiąta wieczór), lecz i tak zapewne w nich bym nie został ze względu na ceny - te podane w przewodnikach okazały się mocno nieaktualne. W końcu znalazłem miejsce w Hotelu Kassnuede ale i tam nie było już wolnych jedynek, więc dostałem pokój czteroosobowy, za 650 meticali. Standard w Kassnuede jest niski - pokój z obskurną łazienką, balkonem na ulicę i wentylatorem.
Knajpy
Na parterze Hotelu Kassnuede jest bardzo tani bar ze strawą i piwem. Lepsze lokale znajdują się w samym centrum. Leniwy nurt Zambezi można kontemplować z drinkiem w ręku w jednym z kilku barów nad rzeką, niezły taras jest też w Motelu Tete.
Komunikacja
Przyjeżdżając od strony granicy z Zimbabwe ciężarówką (stopem) zostaniemy wysadzeni kilkaset metrów przed mostem na Zambezi, gdyż tutaj ciężarówki ustawiają się w kolejce. Do centrum jest stąd jakiś kilometr.
Chapa do Zóbuè na granicy z Malawi (110 km, 100 meticali, dwie godziny jazdy) odjeżdżają z północnego krańca Av 25 de Junho, za bazarem. Zanim jednak odjadą robią rundkę po mieście dobierając pasażerów. Pozostałe chapa odjeżdżają z różnych miejsc w mieście, w zależności od kierunku. Główny plac autobusowy, z którego odjeżdżają większe autobusy znajduje się w centrum Tete.
Milange
(mapa satelitarna na Google Maps)
Milange to właściwie jedna ulica. Jadąc od strony granicy z Malawi mija się handlarzy walut na rowerach, plac autobusowy, bazar, bank z bankomatem i już jest po Milange. Koniec ulicy zwieńcza rezydencja gubernatora na wzgórzu.
W Milange jest całkiem spory bazar na którym można się trochę pokręcić, zwłaszcza, że czynny jest również popołudniami. Na bazarze, w hotelach i za przejazdy można płacić kwacha Malawi.
Hotele
Jak na graniczne miasteczko przystało, w Mocuba można znaleźć kilka lichych hotelików. Zatrzymałem się w Pensão Sombra de Milange w uliczce równoległej do głównej na wysokości placu autobusowego po tej samej stronie ulicy. Pokój z łazienką (jest kran, ale woda tylko w beczce) i wentylatorem (prąd włączają tylko po zmroku) kosztuje tutaj 250 meticali. Na miejscu jest bar z piwem i zepsuty stół bilardowy.
Knajpy
Oprócz knajpy z ciepłymi napojami w Pensão Sombra de Milange (lodówkę włącza się dopiero o zmierzchu) piwną brać można spotkać w kilku tanich lokalach wokół bazaru. Odrobinę wyższy standard oferuje bar przy głównej ulicy obok stacji paliw, jest to również dobre miejsce na szukanie okazji do dalszej jazdy.
Komunikacja
Jakikolwiek transport w głąb Mozambiku odjeżdża wczesnym rankiem. Później pozostaje tylko okazja, lecz lepiej nie oczekiwać zbyt wiele, gdyż ruch jest zaprawdę mały. Bilety na chapa do Mocuba (195 km, 250 meticali) można kupić dzień wcześniej, ale nie jest to gwarancją na przejazd. W moim przypadku uzbierało się za mało chętnych, być może dlatego, że pojawiła się ciężarówka, której kierowca podebrał potencjalnych klientów. Problemu jednak nie było i po zwrocie biletu za taką samą kwotę znalazłem się na najlepszym miejscu w ciężarówce, bo obok kierowcy w kabinie. Dodam jeszcze, że regularny transport łączy Milange tylko z Mocuba, dopiero stamtąd można znaleźć transport dalej. Jazda na tej trasie zajęła 7 godzin, poza licznymi przystankami również z powodu kilku kontroli, podczas których celnicy i inne służby kontrolowały, czy ktoś nie przemyca czegoś z Malawi (czytaj: pobierali łapówki).
Mocuba
(mapa satelitarna na Google Maps)
Życie w mieście koncentruje się wzdłuż dwu równoległych ulic. Przy jednej jest plac autobusowy i bazar, przy drugiej banki (z bankomatami), sklepy i kilka restauracji. Idąc tą ostatnią ulicą na północ dociera się do sporego mostu na rzece Licungo, który obok bazaru jest najciekawszym obiektem w mieście. Bazar podzielony jest na dwie odrębne części - pierwsza znajduje się naprzeciw placu autobusowego i specjalizuje się w spożywce, w drugiej - bliżej rzeki - wydaje się być więcej tekstyli i chińszczyzny.
Hotele
Naprzeciw wyjścia z placu autobusowego znajduje się mały hotelik Pousada no de deus. Oprócz dachu nad głową, miejsce to oferuje niewiele więcej. Nawet dach jest kiepski, bo między łóżkiem a niebem jest tylko blacha falista, na której w dzień można smażyć jajecznicę. Poza tym w pokoju słychać wszystkie hałasy ulicy. Łazienka na korytarzu używana jest głównie przez klientów baru na dole - w nocy, by nie wejść w cudzą kupę lub inną wydzielinę lepiej mieć w pokoju pustą butelkę.
Knajpy
Na placu autobusowym, po przekątnej od wejścia jest całkiem przyjemna i spokojna jak na tą okolicę knajpka. Można w niej dobrze zjeść i popić, poza nią jedyną alternatywą w okolicy jest chyba podły bar w Pousada no de deus. Lepsze lokale znajdziemy przy drugiej ulicy (równoległej do tej z placem autobusowym). Jest tam nawet jedna restauracja z klimatyzacją i daniami kuchni portugalskiej.
Komunikacja
Chapa do Quelimane (150 km, 120 meticali) odjeżdżają przez cały dzień, o ile uzbierają komplet pasażerów. Na początku myślałem, że mam szczęście, bo gdy pojawiłem się na placu minibus zdawał się już odjeżdżać. Niestety było to tylko demo i odjazdu się nie doczekałem (po kilku pozorowanych odjazdach w środku pojazdu zrobił się taki zaduch, że bliski omdlenia postanowiłem nie jechać wcale).
Duże autobusy do Nampula (346 km, 260 meticali) odjeżdżają o 5 rano, bilety kupuje się pół godziny przed odjazdem. Jazda trwa siedem i pół godziny.
Nampula
(mapa satelitarna na Google Maps)
Nampula jest największym miastem Mozambiku na północ od Zambezi i jednym z przyjemniejszych miejsc na spędzenie kilku dni w regionie. W Nampuli mieści się okazałe muzeum etnograficzne (bilet 100 meticali, czynne do 17:00), ale po wejściu okazuje się, że okazały jest tylko budynek - w środku jest dosłownie kilka masek, instrumentów i narzędzi rolniczych.
Na wschód od miasta skaliste wypiętrzenie utworzyło kształt z daleka przypominający ludzką twarz - by je obejrzeć wystarczy wejść na jakiś wyższy budynek w mieście (np. Hotel Lurio - patrz niżej).
Rzetelny dostęp do Internetu można znaleźć w nowoczesnym budynku Girrasol Nampula - wewnątrz mieszczą się też sklepy, biura podróży i kafejki.
Hotele
Pierwsze kroki skierowałem do Pensão Nampula, gdzie znalazłem pokoje bez okien, pozbawione wentylatorów i nagrzane jak piekarnik. Noc w takim miejscu nie warta jest zaoszczędzonych pieniędzy (zakładając, że uda się wytrzymać temperaturę).
Drugi odwiedzony tani hotel - Pensão Central nie miał wolnych łóżek, z braku innych opcji zdecydowałem się więc zostać jedną noc w niezłym Hotel Lúrio. Najtańszy pokój (dwójka, jedynek nie ma) kosztuje tutaj 600 meticali. W cenie klimatyzacja, łazienka z ciepłą wodą i śniadanie (od 6:30). Dodatkową zaletą jest to, że kilkupiętrowy hotel wystaje ponad sąsiedztwo, więc po wejściu na dach można podziwiać miasto i okolice.
W południowej części miasta, na zachód od ronda Praça da Liberdade, są dwa następne tanie hotele. Naprzeciwko sklepu Shoprite znajdziemy Pensão Cindirella z gorącymi jedynkami bez wentylacji za 250 meticali. Bliżej ronda, nad małym barem w hotelu bez nazwy pokoje kosztują tyle samo, ale choć również pozbawione wentylatora można w nich złapać przeciąg i przegonić zaduch. Za łazienkę w pokoju trzeba dopłacić 200, za klimatyzację drugie tyle.
Trochę dalej, po drugiej stronie ulicy jest Pensão Brasília z najtańszymi pokojami za 750 meticali z klimatyzacją.
Knajpy
Blisko centrum ale nieco na uboczu znajduje się Restaurante Copacobana. Jest to popularne miejsce wśród lepiej sytuowanych mieszkańców miasta, ceny posiłków serwowanych przy oczku wodnym w sympatycznej atmosferze nie są wygórowane (około 160 meticali). Przy głównej ulicy w centrum nie tylko na kawę można się zatrzymać w Restaurante Marisqueria. Niezłym miejscem na obserwację przechodniów ze szklanką zimnego napoju w ręku jest bar przy Pensão Parque.
Komunikacja
Obydwa przewodniki - Lonely Planet i Bradt - błędnie określają na mapach miejsce, z którego odjeżdżają minibusy na Ilha de Moçambique. Jest to co prawda przy ulicy obok dworca kolejowego, ale znacznie dalej na wschód. Minibusy na wyspę (175 km, dwie i pół godziny jazdy) odjeżdżają przez cały dzień, o ile znajdą się chętni i kosztują 150 meticali.
Autobusy dalekobieżne odjeżdżają wczesnym rankiem z terminalu Grupo Mecula, pół kilometra na wschód od centrum (bramę otwierają o 4:30 rano, bilety można kupić dzień wcześniej w godzinach 12:30-17:00). Przejazd do Pemby (430 km, 8 godzin jazdy) kosztuje 250 meticali. Z Nampuli można złapać bezpośrednie połączenia również do Quelimane, Mocuby i Muedy (100 km na zachód od Moçimboa da Praia)
Ilha de Moçambique
(mapa satelitarna na Google Maps)
Wyspa Mozambik w czasach kolonialnych była pierwszą stolicą portugalskiej kolonii, zanim nie została ona przeniesiona do Maputo (wtedy zwane Lourenco Marques). Wyspa jest mała (około 2 km długości i 300 m szerokości) i w połowie zabudowana podupadającymi budynkami pamiętającymi czasy kolonialnych podbojów. Druga połowa to niska, tradycyjna zabudowa rybacka. Ilha de Moçambique jest wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Najokazalszym dowodem portugalskiej przeszłości wyspy jest fort - Fortaleza de São Sebastão wieńczący północny jej kraniec. Podczas mojej wizyty zabytek był zamknięty z powodu konserwacji, z drugiej ręki wiem, że jeśli nie jest się fortecznikiem, z zewnątrz jest on znacznie ciekawszy niż od środka. Zamknięte było również jedyne centrum nurkowe na wyspie.
Amatorów plażowania przestrzegam - przykucnięte sylwetki na plaży to nie są wcale zbieracze muszli. Wolne od śmierdzących niespodzianek kawałki plaży są przy forcie.
Kafejka internetowa znajduje się niedaleko poczty. Jeden z banków wyposażony jest w sprawny bankomat.
Hotele
Noclegi na wyspie to głównie pokoje do wynajęcia, które tak jak u nas w Zakopanem można odnaleźć po szyldach z napisami w kilku językach. Tanio nie jest, np. w Casa Chamo za prosty pokój dwuosobowy z łazienką na zewnątrz (woda z beczki) trzeba zapłacić 400 meticali, o 100 więcej z łazienką w pokoju. Ceny należy targować, gdyż pierwsze oferty są dużo wyższe. Wybierając miejsce na nocleg, warto zwrócić uwagę, na którą stronę świata wychodzą okna - jeśli jest to zachód to żaden wentylator (tym bardziej, że nie zawsze jest prąd) ani zasłona nie zapobiegną nagrzewaniu się izby, co może uczynić noc przykrą. Z drugiej strony, od wschodu wieje niosący ulgę wiatr znad oceanu.
Knajpy
Lepiej nie mieć wygórowanych oczekiwań związanych z jednoczesnym delektowaniem się zimnym napojem i gapieniem się na zachodzące słońce. Po wschodniej stronie wyspy z jednego z takich miejsc, Complexo Indico, pozostał tylko betonowy plac. Dalej na północ, niedaleko fortu można wydać spore pieniądze w najlepszym hotelu na wyspie - Omuhipiti. Po zachodniej stronie wyspy są dwa miejsca łączące ładne widoki z barem - Nautical Club w niewielkim oddaleniu od fortu oraz trochę dalej Restaurante Reliquias. Miejscowi stronią od tych profilowanych na turystów miejsc, wybierając jeden z tańszych barów w środkowej części wyspy (mniej więcej na wysokości szpitala, na kawałku otwartej przestrzeni) - niestety w żadnych z nich nie ma widoków na ocean.
Komunikacja
Transportu powrotnego z wyspy trzeba szukać przy moście, gdzie zawracają wszystkie chapa. Czasami udaje się złapać coś bezpośrednio do Nampula (175 km, 150 meticali, dwie i pół godziny jazdy), czasami tylko do Monapo (40 meticali), mniej więcej w jednej trzeciej odległości do Nampuli. Minibus z Monapo do Nampuli kosztuje 75 meticali.
Przejazd przez most kosztuje 5 meticali od samochodu (wliczone w cenę biletu), ruch pieszy jest darmowy.
Żeby złapać autobus do Pemby jadący z Nampuli, trzeba znaleźć się na rozjeździe drogi w Namialo około 6:30 rano.
Pemba
(mapa satelitarna na Google Maps)
Najbardziej wysunięte na północ z większych z miast Mozambiku. Pemba położona jest na cyplu, u którego nasady od strony oceanu znajdują się największe atrakcje okolicy - idylliczna plaża Wimbe i rafy koralowe.
Na zachodnim krańcu miasta, za portem, jest najciekawsza moim zdaniem część miasta właściwego - Paquitequete - wioska rybacka, malowniczo położona na plaży obok gaju palmowego. Idąc tutaj warto zwolnić kroku tuż za portem, gdzie można obejrzeć przykłady kolonialnej zabudowy.
Dwie kafejki internetowe znajdziemy na poczcie (tylko jeden komputer) i po drugiej stronie ulicy w Skynet (więcej komputerów, minimum 1 godzina).
Hotele
Residencial Lys przy Rua 1 de Maio (ulica równoległa do głównej) najtańsze pokoje (dwójki, jedynek nie ma) oferuje za 450 meticali. Za tą cenę otrzymuje się pokój z wentylatorem (działa tylko wtedy, gdy jest prąd), bez łazienki. W łazience na korytarzu kran dawno już nie widział wody, którą trzeba pobierać kubkiem z beczki.
Knajpy
Przy głównej drodze (Av 25 de Setembro), mniej więcej na wysokości Residencial Lys mieści się popularny bar szybkiej obsługi Take Away. W menu znajdują się nie tylko dania na wynos i fast food (do 40 meticali) ale również normalne posiłki (do 90 meticali), serwowane pod daszkiem nieco z tyłu. Na mniej popularne dania czeka się czasami i pół godziny, czas ten można umilić sączeniem zimnego napoju.
Dalej na zachód, czas posiłku z widokiem na ocean, port i zachodzące słońce można spędzić w restauracji 556. Klimatyzowana sala i kelnerzy oznaczają jednak wyższe ceny.
Kilka tanich lokali gastronomicznych, jeden obok drugiego, znajdziemy również przy głównej ulicy Av 25 de Setembro, na zachód od bazaru.
Komunikacja
Terminal autobusowy Grupo Mecula znajduje się około kilometr na wschód od centrum, zanim autobusy tam się zatrzymają jadą przez centrum wysadzając chętnych na skrzyżowaniu Av 25 de Setembro i Av Eduardo Mondlane. Bilety na dalszą podróż można kupić dzień wcześniej, od godziny 15:00. Autobus do Moçimboa da Praia (360 km, 11 godzin jazdy) odjeżdża o 5:00 rano, bilety kosztują 200 meticali. Ten sam autobus jedzie dalej (częściowo wracając tą samą drogą) do Muedy, gdzie kończy bieg. Aby się nie ugotować, polecam w autobusie miejsce przy oknie - po drodze dosiada się dużo ludzi a obsługa nie zna słowa „nie”. Z tego samego powodu warto wsiąść na terminalu a nie na jednym z przystanków w mieście. W kategorii dużych autobusów, którymi do tej pory jeździłem w Afryce, ten z Pemby do Moçimboa da Praia był najbardziej wypchany ludźmi w skali całego kontynentu.
Moçimboa da Praia
Miasteczko położone jest wzdłuż jednej ulicy, przy której znajdują się niemal wszystkie interesujące turystę miejsca. W pierwszej, położonej wyżej części znajduje się bazar, przystanek autobusowy i tanie hotele. W drugiej, położonej niżej mieści się bank, poczta z Internetem, port i kilka knajpek.
W całym Moçimboa da Praia, oprócz kilku miejsc zasilanych z generatorów (np. bank z działającym bankomatem) nie ma prądu.
Hotele
Wzdłuż głównej drogi jest kilka tanich hotelików o podobnym standardzie. Zatrzymałem się w Pensão Magid, obok przystanku autobusowego z dwójkami za 400 meticali. W pokoju oprócz dwóch prycz nie ma nic, podobnie w łazience - jest tylko kubeł wody i dziura w podłodze.
Knajpy
Największy wybór tanich przekąsek można znaleźć w okolicach bazaru, który wieczorami staje się centrum towarzyskim miasta.
W połowie drogi między górną i dolną częścią miasta znajduje się najlepszy rzekomo lokal w mieście - Restaurant Estrella. Właściciel jest więcej niż szczęśliwy, gdy turysta odwiedza jego progi. Gdyby jeszcze zamienić temperaturę podanego posiłku z temperaturą piwa...
W dole miasta funkcjonuje popularny wśród miejscowych Take Away oraz bar z widokiem na ocean.
Komunikacja
Autobusy zatrzymują się na małym, niczym się nie wyróżniającym placyku obok skrzyżowania naprzeciw Pensão Magid.
W stronę granicy z Tanzanią codziennie około 3:00 rano odjeżdża kilka pickupów. Przejazd trzeba zorganizować dzień wcześniej, pytając w hotelu lub okolicach bazaru. Kierowcy zbierają pasażerów podjeżdżając w umówione wcześniej miejsce. Przejazd „na pace” do przeprawy przez rzekę na granicy (135 km, prawie dwie godziny jazdy) kosztuje 350 meticali. Droga po deszczach jest miejscami błotnista, samochód z napędem na cztery koła z trudem radził sobie z niektórymi gliniastymi odcinkami.
Granica na rzece Rovuma
Posterunek graniczny Mozambiku jest dobrze zorganizowany, ale cała procedura zajmuje trochę czasu - najpierw urzędnik zbiera wszystkie paszporty (samochody jadą potem kilka kilometrów dalej, nad samą rzekę), po czym indywidualnie rozmawia z każdym z pasażerów. Prób wymuszenia łapówki nie było.
Przeprawa przez rzekę wygląda różnie, w zależności od poziomu wody. Całe koryto rzeki ma ponad kilometr szerokości i gdy poziom wody jest wysoki całość pokonuje się w łodzi. Przy niskim stanie rzeki dystans do przepłynięcia to zaledwie 100-200 metrów, resztę pokonuje się piechotą brodząc czasami po kolana w wodzie. Właściciele łódek oszukują pasażerów podając niewiarygodnie niskie ceny za przejazd, by po drugiej stronie żądać o wiele więcej. W moim przypadku najpierw chcieli 20 szylingów, po drugiej stronie rzeki stawka wzrosła do 10 000, odczepili się dopiero gdy dostali 1 000 (wszystkich podróżnych traktują w ten sposób - negocjacje, czasami bliskie rękoczynów ciągną się przez kilkaset metrów).
Po tanzańskiej stronie rzeki jest kilka kramów z napojami i strawą, obok których zatrzymują się minibusy do Mtwary. Do posterunku granicznego jest 9 km.
Po obu stronach rzeki kręcą się handlarze walut, u których można pozbyć się zbędnych meticali lub szylingów.