Książki o Afryce

Ranking: ★★★★ rewelacja   ★★★ dobra   ★★ przeciętna   szkoda czasu
książek: 275, strona 27 z 55

Afrykańska włóczęga

(Mali, Wybrzeże Kości Słoniowej)
Ranking: ★★
Autor: Walter Jean-François
Język: polski

OkładkaDwóch siedemnastolatków w 1952 roku wyrusza do Afryki w ramach stypendium. Celem ich podróży jest ówczesna Francuska Afryka Zachodnia, a właściwie Kraj Dogonów w dzisiejszym Mali i tereny ludu Lobi położone dzisiaj w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Cel osiągają podróżując statkiem do Dakaru, skąd dalej jadą już lądem.
Książka jest po części opisem podróży - afrykańskiej włóczęgi - a po części próbą etnograficznego pogłębienia wiedzy o badanych ludach. Drogi w tamtych czasach nie były takie dobre, jak teraz, więc rozdziały dotyczące podróży z Dakaru do Bandiagary są pełne opisów pokonywanych przeszkód. Na drodze, jak i tych formalnych. Trzeba jednak dodać, że chłopcy rzadko korzystali z lokalnego transportu publicznego, korzystając raczej z uprzejmości francuskiej administracji.
Jeśli wierzyć autorowi, był on jednym z pierwszych białych, którzy spenetrowali Kraj Dogonów. Trochę trudno jest w to uwierzyć, gdyż już rok wcześniej Jean Rouch nakręcił tam film. Poza tym do książki wkradło się kilka błędów rzeczowych (np. informacja, że Bandiagara znajduje się w Nigerii). Od strony etnograficznej, książka zawiera przede wszystkim zasłyszane opowieści i wierzenia, opisy wiosek oraz schowków, w których Dogoni ukrywają maski. Jest też sporo ciekawych zdjęć. Mimo drobnych niedociągnięć, „Afrykańska włóczęga” może zainteresować - świeżym spojrzeniem na Afrykę, która już nie wróci.


Maroko

(Maroko)
Ranking: ★★
Autor: Ficowska Jadwiga
Język: polski

OkładkaWybór książek o Maroku jest spory. Większość z nich jest przeciętna, autorom nie udaje się zachwycić czytelnika. Również Jadwiga Ficowska nie zdołała podnieść poprzeczki. „Maroko” to książka, którą trudno wyróżnić, niemniej jednak bogata w informacje i wartościowa dla kogoś, kto chce ten kraj bliżej poznać.
Autorka rozpoczyna książkę od zwięzłej historii kraju, co trzeba przyznać czyni przystępnie i w ciekawy sposób. Następne rozdziały „Maroka” poświęcone są ogólnym informacjom o regionach geograficznych kraju, ludziach je zamieszkujących i innym ogólnym zagadnieniom. W odrębnych rozdziałach opisuje główne miasta Maroka - Fez, Marrakesz, Rabat, Meknes, Casablankę i Tanger.
Książka została napisana około roku 1980-go. W niektórych obszarach jest już zatem nieaktualna, w innych miejscach spomiędzy stronic zalatuje propagandą Kroniki Filmowej. Razem sprawia to, że „Maroko” Ficowskiej to produkt, którego termin przydatności do spożycia się kończy.


Sztuka Czarnej Afryki

(Afryka ogólnie)
Ranking: ★★
Autor: Trojan Alina
Język: polski

OkładkaPrawie każdy z nas zetknął się ze sztuką Afryki (prawie, gdyż spotkałem też takich, którzy chytrze się uśmiechając, pytają: „to w Afryce jest w ogóle jakaś sztuka?”). Najczęściej afrykańscy artyści przemawiają do nas muzyką i sprzedawanymi na bazarze figurkami. Alina Trojan podjęła próbę usystematyzowania kilku dziedzin sztuki - malarstwa, architektury i rzeźby (głównie masek i innych przedmiotów kultu). Zgodnie z tytułem, autorka ograniczyła zakres opracowania do terenów na południe od Sahary.
Książka zawiera przekrój przez sztukę Czarnej Afryki w dwóch płaszczyznach: historycznej i geograficznej. W ujęciu chronograficznym podróżujemy w czasie od rysunków naskalnych, poprzez ruiny miast aż po sztukę współczesną autorce („Sztuka Czarnej Afryki” została wydana w 1973 roku). W ujęciu geograficznym poznajemy przede wszystkim architekturę i rzeźbę różnych zakątków Afryki. Kilka rozdziałów Alina Trojan poświęca szczegółowym opisom cech charakterystycznych dzieł z podziałem na poszczególne plemiona, dzięki czemu można by zidentyfikować pochodzenie np. przywiezionej z wyprawy maski. Można, ale nie będzie to łatwe. Chociaż książka zawiera ilustracje, jest ich za mało. Gdyby dodać więcej dobrej jakości fotografii, książka byłaby prawdopodobnie „biblią” kolekcjonerów afrykańskiej sztuki. Bez nich, jest to kolejne nudne opracowanie.


Niedziela na basenie w Kigali

(Rwanda)
Ranking: ★★
Autor: Courtemanche Gil
Język: polski

OkładkaNie wiem, co z tą książką jest nie tak. Może balansujące na krawędzi dobrego smaku opisy mordowania i gwałcenia? Może przerysowane, sztuczne postaci, które nie pasują do konwencji książki, opartej o prawdziwe zdarzenia w Rwandzie z okolic 1994 roku? A może zwykły brak talentu pisarskiego? Coś w tym tekście nie zagrało i zamiast potencjalnie świetnej lektury z trudem brnąłem przez kolejne strony książki.
„Niedziela na basenie w Kigali” jest historią, która rozegrała się rzekomo naprawdę, w obliczu i w trakcie ludobójstwa Tutsi dokonanej przez Hutu. Gil Courtemanche przedstawia Kigali i Rwandę w nad wyraz posępnych barwach, gdzie dominuje przemoc i wirus HIV. Autor nie pozostawia wątpliwości, że kraj ogarnęła rzeź, obrazowo i ze szczegółami odsłaniając detale. Większość akcji rozgrywa się w słynnym skąd inąd (np. z filmu „Hotel Ruanda”) Hotelu Mille-Collines, gdzie mieszka główny bohater i gdzie zakochuje się w lokalnej kobiecie. Zarówno te, jak i inne sylwetki wydają się nienaturalne, co szczególnie uderza w przypominających monologi wypowiedziach.
Książka spodoba się pewnie miłośnikom filmów z gatunku slasher. Pozostałym odradzam - jest wiele lepszych książek, tym bardziej, że w „Niedzieli na basenie w Kigali” brakuje szerszego spojrzenia na problem i historię konfliktu.


Było minęło

(Sierra Leone)
Ranking: ★★★
Autor: Beah Ishmael
Język: polski

OkładkaIshmael Beah urodził się w 1980 roku w małej wiosce na południu Sierra Leone. W wieku trzynastu lat w świat jego dzieciństwa wtargnęła wojna. Wioskę zniszczyli rebelianci RUF (Zjednoczony Front Rewolucyjny), on sam wraz z grupą podobnych sobie nastolatków uciekł do lasu, gdzie został przechwycony przez żołnierzy armii rządowej. Stał się dzieckiem-żołnierzem.
Książkę „Było minęło” autor napisał już jako dorosły człowiek. Opisał w niej swoją historię, od czasów, gdy konflikt wydawał się dalekim, obcym echem, poprzez okrucieństwa wojny aż do wyjazdu do Stanów Zjednocznonych, gdzie znalazł swój drugi dom. Historia napisana nieźle, jak na debiut kogoś, kto nigdy wcześniej nie miał do czynienia z pisaniem. Wciągająca i poruszająca. Jest to też w pewnym sensie unikat, gdyż mamy do czynienia z relacją z pierwszej ręki.
W beczce z miodem znalazła się jednak łyżka dziegciu - krytycy doszukali się faktów, które podważają wiarygodność autora (np. rok, w którym została zniszczona jego rodzinna wioska - autor podaje, że był to 1993, podczas gdy świadkowie mówią o roku 1995). Zachęcam jednak do lektury. „Krwawy diament” (film Edwarda Zwicka z Leonardo DiCaprio) też nie jest do końca prawdziwy a jednak warto go obejrzeć.

książek: 275, strona 27 z 55
© Janusz Tichoniuk 2001-2024